CZCIONKA
KONTRAST

Afery z …ucha czyli każdy słyszy to, co chce

Share this...
Share on Facebook
Facebook
Tweet about this on Twitter
Twitter

Szanowni Państwo!

Znane powiedzenie mówi, że piękno tkwi w oku patrzącego. W polityce afery tkwią w uchu słyszącego. Zwłaszcza jeśli nieżyczliwe ucho aktywnie afery szuka, gotowe dowolnie spreparować każde słowo.

Trudno liczyć na to, by rosyjska propaganda była zainteresowana zapoznaniem się z pełną wypowiedzią przed jej przekręceniem. Ale od polskich mediów i tak zwanych komentatorów oczekiwałbym poświęcenia dwudziestu minut na wysłuchanie mojej rozmowy w Radiu Zet, która wywołała jednakowe oburzenie takich ludzi jak Przemysław Czarnek, Mateusz Morawiecki i rzeczniczka rosyjskiego MSZ.

Rozmowa, jak to poranny wywiad radiowy, poruszała szeroki wachlarz tematów.

Od postawy Niemiec w sprawie wysyłki czołgów Leopard do Ukrainy (powiedziałem, że postawa Berlina nie służy budowaniu wiarygodności Niemiec i należy ją zweryfikować), przez politykę polskiego rządu wobec Ukrainy (którą pochwaliłem, z tym zastrzeżeniem, że najlepsze co Polska mogłaby dla Kijowa zrobić, to zakończyć szkodliwy spór z instytucjami europejskimi, bo dzięki temu nasze wpływy w UE byłyby większe), wiek emerytalny (nauczony doświadczeniem powiedziałem, że Polakom należy dać wybór, ale jednocześnie jasno mówić o konsekwencjach), aż po model startu w wyborach (wyraziłem nadzieję na wspólny start) i moją obecność na listach. Wszystko w nieco ponad 20 minut.

We fragmencie dotyczącym wojny za naszą wschodnią granicą przypomniałem, że Kreml już kilka lat temu czynił aluzje do podboju Ukrainy, a niektórzy poplecznicy Putina proponowali Polsce rozbiór sąsiada. Powiedziałem też, że Kreml byłby przeszczęśliwy, gdyby Polska lub Węgry się na taki krok zdecydowały. Co planował rząd Zjednoczonej Prawicy? „Myślę, że miał moment zawahania w pierwszych 10 dniach wojny, gdy wszyscy nie wiedzieliśmy, jak ona pójdzie”, powiedziałem. Chodziło oczywiście o „moment zawahania” w polityce wobec Ukrainy. Dość przypomnieć, że już wiedząc od Amerykanów o rosyjskich planach agresji polski premier spotykał się w Warszawie i Madrycie z przedstawicielami prorosyjskich radykałów z całej Europy na czele z Viktorem Orbanem i Marine Le Pen.

Na szczęście ostatecznie nie poszedł drogą swoich zagranicznych sojuszników i dziś poparcie dla Ukrainy jest bodaj jedyną kwestią, w której panuje w Polsce ponadpartyjna zgoda. Zasadnicza różnica między demokratyczną opozycją a PiS polega jednak na tym, że naszym zdaniem możemy pomóc Ukrainie lepiej, jeśli wzmocnimy swoją pozycję w Europie. PiS z kolei uznaje, że im Polska bardziej ze Wspólnotą Europejską skłócona, tym dla naszej polityki zagranicznej lepiej. Przewiduję, że za mniej więcej dekadę zmienią zdanie. Dlaczego za dekadę?

Mówię z doświadczenia. Kiedy w 2011 roku mówiłem, że bardziej niż niemieckich czołgów boję się niemieckiej bezczynności, szwadrony dzisiejszych funkcjonariuszy partii władzy kipiały oburzeniem. Dziś ci sami ludzie przyjmują niemieckie baterie Patriot do ochrony polskiego nieba i mają pretensje do Niemiec, że… nie wysyłają do Ukrainy swoich czołgów.

Share this...
Share on Facebook
Facebook
Tweet about this on Twitter
Twitter