Szanowni Państwo❗
🛍️ PiS z lubością przedstawia się jako partia ludzi biedniejszych i rzekomo zapomnianych. Dziesiątki miliardów złotych finansujących co roku różnego rodzaju programy socjalne miały uczynić polskie społeczeństwo równiejszym. Po niemal ośmiu latach okazuje się, że nawet tej, najważniejszej obietnicy, partia Kaczyńskiego nie potrafiła spełnić.
🔊 Chorwacja upada, straszył jeszcze w styczniu Mateusz Morawiecki, kilka dni po tym, gdy ten kraj wszedł do strefy euro. „Chorwaci przeżywają szok cenowy, w Chorwacji mamy do czynienia z daleko posuniętym chaosem cenowym. Widzimy bardzo wyraźnie, że ceny na półkach w Chorwacji (….) są znacząco skokowo wyższe z tygodnia na tydzień. Praktycznie, w ślad za niektórymi mediami polskimi, mogę podać, że ceny wzrosły nawet o 70% czy 80% w ciągu tylko jednego tygodnia”.
📺 Nie wiemy, na jakie „polskie media” powoływał się Morawiecki, bo tego już – oczywiście przypadkiem – nie zdradził. Pamiętam jednak, że w jednym z tzw. maili Dworczyka prezes Rządowej Agencji Rezerw Strategicznych przekonywał premiera, że w czasie pandemii w Niemczech brakuje respiratorów i powoływał się na reportaż z TVP Info. Morawiecki miał odpowiedzieć „Poproszę o inne źródło”. W przypadku opowieści o kryzysie w Chorwacji, albo zapomniał sprawdzić źródła, albo po prostu sam ją wymyślił.
👛 Bo oto najnowsze dostępne dane pokazują, że inflacja w Chorwacji w styczniu wynosiła 12,5 procent rok do roku, podczas gdy w Polsce było to 15,9 procent. W lutym inflacja w skali rocznej spadła w Chorwacji do poziomu 11,7 procent, a w tym samym czasie w Polsce wzrosła do 1️⃣8️⃣,4️⃣ procent – osiągając poziom najwyższy od 1996 roku.
📉 Wysoka inflacja oznacza, że nawet kiedy nasze zarobki rosną, to prawdopodobnie nie na tyle szybko, żeby nadążyć za dramatycznym wzrostem cen. Jeśli ktoś na początku zeszłego roku zarabiał, dajmy na to, 4 tysiące złotych na rękę, następnie dostał podwyżkę wysokości 500 złotych netto, ale za czynsz, rachunki, benzynę i podstawowe zakupy płaci miesięcznie 700 złotych więcej, to mimo podwyżki jest 200 złotych na minusie. „Jesteśmy obciążeni olbrzymim inflacyjnym podatkiem wynoszącym w tej chwili 18 proc. rocznie. Polacy stracili ok. 300 mld zł od momentu, gdy inflacja urwała się z łańcucha”, mówił w TVN24 mój kolega z Parlamentu Europejskiego, prof. Marek Belka. Inflacja przejada nasze oszczędności i nasze pensje.
📊 I nie trzeba wierzyć mi na słowo. Wystarczy zajrzeć do danych Głównego Urzędu Statystycznego. Według wstępnych wyliczeń przeciętne realne wynagrodzenie brutto (realne, czyli uwzględniające poziom inflacji) spadło w 2022 roku o 2,1 procent. To pierwsza taka sytuacja od… 1994 roku, czyli niemal 3️⃣0️⃣ lat❗
Oczywiście nie jest tak, że wszystkim spada jednakowo, a są tacy, którzy się wzbogacili. Na pewno PiS jako partia troszcząca się o biedniejszych zadbała, by to zjawisko nie przełożyło się na wzrost nierówności, prawda ❓
⚠️ Nieprawda i znów wystarczy zajrzeć do danych.
„Zróżnicowanie dochodów na osobę w gospodarstwach domowych, mierzone współczynnikiem Giniego, po okresie spadku w latach 2014-2017 i chwilowej stabilizacji, od roku 2019 wzrasta”, czytamy w raporcie GUS. Cytowany dokument nie obejmuje danych za rok 2022, bo te są wciąż opracowywane, ale jak podają dziennikarze „Dziennika Gazety Prawnej” „pobieżna analiza dostępnych wyników pozwala twierdzić, że mieliśmy do czynienia ze skokowym rozwarstwianiem się dochodów – z tej przyczyny, że jesienią realne dochody większości grup zawodowych i społecznych stanęły w miejscu, a wybranych – rosły jak nigdy”. Innymi słowy, różnice pomiędzy biedniejszymi i bogatszymi jeszcze się zwiększą, a to znaczy, że przekroczą poziom sprzed dojścia PiS do władzy. A przecież nie tak miało być.
🛒 Bardzo niepokojące są też inne dane dotyczące kondycji polskiej gospodarki i stanu portfeli Polaków. „Sprzedaż detaliczna w Polsce zmalała w lutym o 5 proc. – poinformował we wtorek GUS. Przyciśnięci rekordowym wzrostem cen Polacy mocno oszczędzają na zakupach, np. produktów trwałego użytku jak meble, ale też i żywności, która drożeje bez litości kolejny już miesiąc”, pisze dziennikarz „Rzeczpospolitej” Krzysztof Adam Kowalczyk. I ostrzega, że powinniśmy przyzwyczajać się do pojęcia „stagflacja”, które jego zdaniem ma szansę stać się słowem roku. Co to takiego❓
„To groźny melanż wysokiej inflacji i bliskiego zera wzrostu PKB”. Groźny dlatego, że niezwykle trudno z nim walczyć – jeśli spróbujemy zmniejszyć inflację, gospodarka może wpaść w recesję, jeśli zaś spróbujemy walczyć z recesją, ryzykujemy napędzenie inflacji.
🎁 Ech, gdyby tylko dało się skądś pozyskać duże pieniądze w postaci grantów lub nisko oprocentowanych pożyczek, które pozwoliłyby na nowo rozruszać polską gospodarkę. A najlepiej gdyby takie wielomiliardowe przelewy przyszły w stabilnej walucie, na przykład w euro. Wzmocniłoby to złotówkę, dzięki czemu ceny importowanych towarów, w tym nośników energii poszłyby w dół, co obniżyłoby poziom inflacji.
💎 Gdyby taki program – nazwijmy go roboczo Krajowym Planem Odbudowy – istniał, to liderzy PiS z pewnością zrobiliby wszystko, żeby z niego skorzystać i tym samym pomóc Polakom, prawda❓
🔵 EPP Group in the European Parliament
🟠 Platforma Obywatelska
... See MoreSee Less
Szanowni Państwo❗
🔴 Przy okazji wyroku sądu pierwszej instancji w sprawie, którą wytoczył mi Jarosław Kaczyński, przypominam swój felieton na temat politycznego wykorzystywania przez PiS katastrofy smoleńskiej. Tekst ukazał się w mediach społecznościowych w kwietniu 2021 roku, ale trafił także do zbioru „Polska. Stan państwa” wydanego przez wydawnictwo Znak. Na aktualności, moim zdaniem, nie traci.⤵️
💥 „Smoleńsk, czyli narzędzie Kaczyńskiego”
W wywiadzie dla „Gazety Polskiej” Jarosław Kaczyński powiedział ostatnio: „My się zbliżamy w tej chwili do 11. rocznicy [katastrofy smoleńskiej – R.S.], ale to nie powinna być data, która determinuje moment ujawnienia prawdy. Prawdę można ujawnić wtedy, gdy mamy ją już na pewno”. Wypowiedź ta nie jest szczera, gdyż rodzina Kaczyńskich zna prawdę od dawna. Już we wrześniu 2010 roku „Super Express”, powołując się na Kancelarię Prezydenta RP, informował, że pani Marta Kaczyńska otrzymała 3 miliony złotych z tytułu śmierci rodziców z komercyjnej polisy wykupionej firmie ubezpieczeniowej Warta. Polisa ta wykluczała wypłatę odszkodowania, gdyby głowa państwa zginęła w związku z akcjami terrorystycznymi, czyli na przykład w zamachu. Obejmowała za to „nieszczęśliwy wypadek”. Marta Kaczyńska zawnioskowała więc o wypłatę polisy, która jej się należała, potwierdzając
własnym podpisem, że jej rodzice zginęli w wypadku. W przesłanym do mnie pozwie Kaczyński zaprzecza, jakoby jego brat przyczynił się do „katastrofy lotniczej”. Państwa osądowi pozostawiam, czy warto wierzyć w to, co Kaczyńscy o katastrofie smoleńskiej mówią, czy w to, co faktycznie robią.
🥁 Niemal od początku sprawa katastrofy służyła Jarosławowi Kaczyńskiemu do mobilizowania swojego elektoratu, podbijania nienawiści do przeciwników politycznych i utrzymania jedności we własnym obozie. Wielu zwolenników PiS-u nie chciało wierzyć, kiedy stwierdzaliśmy te oczywistości. Ale po jedenastu latach nawet najwierniejsi z wiernych zaczynają dostrzegać, że Kaczyński z Macierewiczem zakpili z rodzin ofiar i ich cierpienia. Najpierw Magdalena Merta, wdowa po Tomaszu Mercie, byłym wiceministrze kultury, stwierdziła, że należałoby zarządzić audyt w podkomisji smoleńskiej kierowanej przez Macierewicza. Następnie propozycję poparła Małgorzata Wassermann, córka posła i ministra w rządach PiS-u Zbigniewa Wassermanna oraz posłanka Prawa i Sprawiedliwości. „Uważam, że dość długo czekamy na rozstrzygnięcia, a chciałabym wiedzieć, co jest tego przyczyną”, mówiła w Polsat News.
⚙️ Z działań obecnie rządzącej partii „wyłania się obraz «skręcania» sprawy Smoleńska […], nie mniej haniebnego niż to, co przed dekadą zarzucała partia Kaczyńskiego Platformie. Można to wyjaśnić dwiema przyczynami. 1️⃣ Po pierwsze, brakiem odwagi, by wycofać się z niemożliwych do udowodnienia teorii o zamachu […]. 2️⃣ Po drugie, obawą (lub wiedzą), że śledztwo obciążyłoby także ludzi związanych z obecnym obozem władzy i tym zaszkodziłoby budowanej przez Jarosława Kaczyńskiego, czy też dla Jarosława Kaczyńskiego, legendzie «poległego pod Smoleńskiem» brata”.
🗞️ Diagnoza ta jest tyleż słuszna, co oczywista. A przywołuję ją ze względu nie na treść, ale na miejsce publikacji i autora. To fragment tekstu Rafała Ziemkiewicza w tygodniku „Do Rzeczy”. Owszem, na końcu Ziemkiewicz musi odprawić tradycyjne rytuały, utyskując na Platformę Obywatelską i wzywając do „posadzenia” Donalda Tuska, ale większość artykułu to krytyka działalności Macierewicza i PiS-u jako takiego w sprawie katastrofy.
🧨 Tygodnik „Sieci” znowu odkrył trotyl na próbkach wraku, ale wcześniej ukazała się tam miażdżąca krytyka Macierewicza autorstwa niejakiego Glenna Jorgensena, byłego członka podkomisji smoleńskiej, absolwenta Duńskiego Uniwersytetu Technicznego, którego Macierewicz jeszcze kilka lat temu wychwalał i którego analizy publikował. To, co pisze Jorgensen, jest z jednej strony szokujące, a z drugiej zupełnie przewidywalne. Zarzuca Macierewiczowi, że ten między innymi:
– nigdy nie stworzył harmonogramu działań podkomisji i podziału obowiązków
(ci członkowie, którzy wykonali jakieś prace, robili to „nie w wyniku planu działań zakreślonego w podkomisji – bo taki nigdy nie został przedstawiony – ale z inicjatywy własnej”);
– zatajał informacje przed współpracownikami (Jorgensen powiada, że mimo próśb nie chce im nawet powiedzieć, kto jest członkiem podkomisji! „Antoni Macierewicz nigdy nie odpowiedział na wielokrotne pytania członków podkomisji, kto dokładnie wchodzi w jej skład”);
– zalegał z podpisywaniem umów i wypłatami wynagrodzeń;
– nie dostarczał dokumentów i danych potrzebnych do realizacji zadań;
– utrudniał lub uniemożliwiał kontakty z potencjalnymi świadkami i prokuraturą;
– wbrew ostrzeżeniom wypuszczał informacje do mediów, które szybko okazywały się fałszywe;
– odmawiał stworzenia systematycznego rejestru zebranych informacji;
– fałszywie twierdził, że końcowy raport z prac podkomisji powstał, bo – jak twierdzi Jorgensen – nawet „członkowie podkomisji twierdzą, że nie znają jego finalnej wersji”.
Mało ❓ Autor informuje nas w pewnym miejscu, że „omówienie wszystkich przykładów niezrozumiałego postępowania przewodniczącego [Macierewicza – R.S.] skutkujących szkodą dla badania byłoby zbyt długie”, dlatego skupia się tylko na „kilku kwestiach”. A i tak jego wywód ciągnie się przez osiem stron. Nie trzeba być Sherlockiem Holmesem, żeby powątpiewać w całkowitą wiarygodność Jorgensena. To prywatnie mąż Ewy Stankiewicz – konsekwentnej wyznawczyni teorii zamachu, w swoim czasie oskarżającej Rosjan o „dobijanie rannych”.
📽️ W styczniu kolejny film Stankiewicz poświęcony katastrofie miał zostać wyemitowany w telewizji rządowej. Zamiast tego widzowie zobaczyli… mecz piłkarski. W mediach spekulowano, że za decyzją stał sam Kaczyński, któremu smoleński radykalizm nie jest dziś do niczego potrzebny. Ale oficjalnie o wstrzymanie emisji wnosił Macierewicz, oskarżając autorkę o wykorzystanie materiałów podkomisji niezgodnie z prawem. Sam Jorgensen został z komisji wyrzucony we wrześniu 2020 roku.
Duńczykowi nie brakuje więc powodów, aby spróbować Macierewicza pogrążyć, a siebie i część innych członków komisji wybielić. I tak robi, kiedy przekonuje, że gdyby nie sabotaże przewodniczącego, to już mielibyśmy znakomity, oparty na „naukowych” fundamentach raport. Nie wierzę w to. Wierzę jednak, że dla Macierewicza Smoleńsk to nie śledztwo, lecz narzędzie walki politycznej. Nie tylko zresztą dla niego.
🔊 Ziemkiewicz przypomina, że kiedy Kaczyński powierzał Macierewiczowi prowadzenie partyjnego dochodzenia w sprawie katastrofy smoleńskiej, miał go nazwać „zdolnym do wypełniania zadań dla innych niemożliwych”. Nie był to jednak wyraz uznania dla uporu, uczciwości czy dociekliwości szefa podkomisji smoleńskiej. „Dzisiaj wydaje się, że «niemożliwością», którą miał prezes na myśli, było bezpieczne dla władzy PiS-u rozładowanie emocji wzbudzonych wcześniej w «żelaznym» elektoracie wokół domniemanego zamachu”, pisze Ziemkiewicz. Dołącza więc do podejrzewających, że nie tylko Macierewicz, lecz także sam Kaczyński traktuje sprawę instrumentalnie.
⚰️ Nie oni jedyni. Smoleńsk przydawał się za każdym razem, gdy PiS – jeszcze w opozycji lub już u władzy – przeżywało jakieś kłopoty. I tak dzieje się do tej pory. W marcu, gdy media zaczęły opisywać podejrzane interesy Daniela Obajtka, stacja TVP Info odpowiedziała publikacją nagrań rozmów Donalda Tuska z Edmundem Klichem na temat śledztwa w sprawie katastrofy. Nagrania są znane od dawna i najwyraźniej nie tak sensacyjne, skoro prokuratura Ziobry przez pięć lat rządów PiS-u nie umiała ich wykorzystać. A jej jedyne osiągnięcie to postawienie w stan oskarżenia rosyjskich kontrolerów lotu i wystąpienie z wnioskiem o ich areszt, co nie ma szans na realizację. Swoją drogą smutnym przykładem tego, jak łatwo zmanipulować niektórych naszych rodaków, jest PiS-owski mit o „oddaniu śledztwa”. Ziobro dokonuje ekshumacji, testuje próbki, stawia zarzuty i nie kończy śledztwa, które nijak nie chce wykazać zamachu, czyli prowadzi coś, co rzekomo zostało „oddane”. Jak można te dwie informacje trzymać jednocześnie w głowie, nie widząc w tym sprzeczności❓
⏳ Smoleńsk odegrał już swoją rolę w zdobyciu i ugruntowaniu władzy Kaczyńskiego, a jedynym wyzwaniem jest teraz takie zamulenie sprawy, aby wierny elektorat nie poczuł się wystrychnięty na dudka. Dlatego do „prawdy” – czy był to zamach, czy jednak wypadek – Kaczyński dochodzić będzie jeszcze długo. Natomiast do prawdy w zakresie przyczyn wypadku nie dojdzie publicznie nigdy. Musiałby bowiem przyznać, że prezydent Lech Kaczyński poleciał do Smoleńska bez zaproszenia i wbrew stanowisku rządu, aby nad grobami katyńskimi rozpocząć swoją kampanię reelekcyjną. Oraz, aby przykryć sukces polskiej dyplomacji i znienawidzonego Tuska, jakim było skłonienie władcy Rosji, po raz pierwszy w historii, do uhonorowania naszych pomordowanych. I że dla tych dwóch celów pogwałcono procedury, reguły bezpieczeństwa i zdrowy rozsądek. Co więcej, osobą, która zdecydowała, że Lech Kaczyński będzie się ścigał z Donaldem Tuskiem do Katynia, wbrew stanowisku doradców, był sam Jarosław Kaczyński.
🪦 Tę prawdę, że nie tylko Lech Kaczyński miał swój udział w spowodowaniu wypadku, lecz także sam Jarosław Kaczyński przyczynił się do śmierci brata, prezes PiS-u zna, lecz nigdy się do tego nie przyzna. Mimo, a może właśnie dlatego, że ona – w niejednym sensie – go zabija.
EPP Group in the European Parliament
Platforma Obywatelska
... See MoreSee Less