CZCIONKA
KONTRAST

Co nam mówi krytyka 500 plus?

Share this...
Share on Facebook
Facebook
Tweet about this on Twitter
Twitter
Felieton nr 99
Szanowni Państwo!
Więcej osób chce całkowitego zniesienia programu Rodzina 500+ niż zachowania go w niezmienionej formie. Tak wynika z badania opublikowanego niedawno w „Krytyce Politycznej”.
„W anonimowym sondażu zaledwie 11,32 proc. badanych zostawiłoby program bez zmian. Więcej osób, bo 15,12 proc., jest za jego zniesieniem” – piszą autorzy, Przemysław Sadura i Sławomir Sierakowski. Ale największa grupa chciałaby, aby do 500 plus mieli dostęp tylko pracujący (tak twierdzi 30,66 proc. respondentów) lub tylko najbardziej potrzebujący (32,5 proc.).
Przeglądając komentarze na temat tych wyników dowiedziałem się, że to przejaw typowej polskiej zawiści. Że Polakom bardziej niż na tym, aby samemu mieć lepiej, zależy na tym, aby inny miał gorzej. Jak w tym dowcipie, w którym złota rybka spełniała każde życzenie, ale sąsiadowi spełniło się podwójnie. I rybak poprosił, żeby mu zdechła jedna krowa.
 Dlaczego nie przekonuje mnie tłumaczenie, jakoby ludzie chcieli zmieniać 500 plus z czystej zawiści? Gdyby tak było, to zawiść powinna rozlewać się uniwersalnie. Człowiek zawistny chce, żeby wszystkim było gorzej, nawet jeśli i on przy tym ucierpi. Tacy ankietowani powinni domagać się całkowitego zniesienia 500 plus – natychmiast i dla każdego. Tymczasem ponad 60 proc. chce, by program nadal działał, ale miał pewne ograniczenia – trafiał do pracujących lub potrzebujących. A skoro ankietowani zwracają uwagę na najbardziej potrzebujących, to nie można mówić, że Polacy kierują się jakąś zbiorową niechęcią do innych.
Owszem, najłatwiej powiedzieć, że ludzie są zawistni i pokręcić głową “jacy to ci Polacy straszni”. Ale jest inne – dla mnie bardziej sugestywne i optymistyczne – wyjaśnienie.
Niewykluczone, że za tymi danymi stoi głębsze przekonanie o nieuczciwości systemu. Wielu ankietowanych widzi, że chociaż dostają 500 plus – i dla wielu jest to odczuwalna pomoc – to program nie spełnił szumnych zapowiedzi, jakie mu towarzyszyły. Miał poprawić dzietność – nie poprawił. Miał zmniejszać nierówności – nie ma jednoznacznych dowodów, że zmniejszył. Jego skutki dla walki z ubóstwem też nie są jednoznaczne. Odsetek osób żyjących w skrajnym ubóstwie spadł jeszcze w 2015 roku, przed wprowadzeniem świadczenia, a potem nadal spadał, aby w 2018 znów wzrosnąć i w 2019 ponownie spaść.
Ale przecież program Rodzina 500+ miał być czymś jeszcze: elementem „skoku cywilizacyjnego”, który obiecywał Jarosław Kaczyński. W listopadzie 2015 roku, w dyskusji po exposé premier Beaty Szydło mówił, że „dzisiaj przed Polską stają dwa główne wyzwania. Wyzwanie pierwsze – to jest odnowa i konsolidacja wspólnoty narodowej. Wyzwanie drugie – to skok cywilizacyjny”. I co?
O „odnowie i konsolidacji wspólnoty narodowej” nie ma nawet co mówić. Zaufanie do rozmaitych instytucji państwa – które jest przecież emanacją wspólnoty narodowej – spada na łeb na szyję. Zaufanie do policji spadło w ciągu czterech lat o 25 procent. O ile w 2016 roku deklarowało je 70 proc. badanych, w listopadzie 2020 było to już tylko 45 proc. Zaufanie do Trybunału Konstytucyjnego zadeklarowało 26 proc. respondentów. Kościół? Spadek zaufania z 58 proc. w 2016 r. do 40 proc. cztery lata później. Na trzech pierwszych miejscach rankingu zaufania znalazły się – obok wojska – dwie instytucje międzynarodowe: NATO i Unia Europejska!
Ostatnio CBOS podał, że dobrą opinię o Telewizji Publicznej ma dziś 40 proc. ankietowanych, a złą 44. W 2014 roku dobrze o TVP myślało ponad 80 proc. pytanych, a źle 10. Tak to Zjednoczona Prawica odbudowała „wspólnotę narodową”.
Co ze „skokiem cywilizacyjnym”? Chociaż dla wielu ludzi 500 plus to duża pomoc, przecież widzą, że wiele innych problemów nie uległo poprawie lub się pogorszyło.
Wydłuża się czas oczekiwania na wyroki sądów i wizyty u lekarzy specjalistów. Szkoły publiczne najpierw „zreformowano”, a potem nauczycieli przeczołgano, bo zastrajkowali. Efekt? Szkoły prywatne w dużych miastach przeżywają oblężenie. A te wszystkie obietnice o odrodzeniu polskich stoczni, budowie lotniska za miliardy, polskich szybkich pociągach, samochodach elektrycznych, dronach i helikopterach? Sam rząd pisze, że to wszystko pic na wodę.
Gdzie? W Krajowym Planie Odbudowy, który właśnie wysłał do Brukseli i w którym musiał zdiagnozować stan państwa.
Polska spada w rankingu wolności prasy, percepcji korupcji i jakości demokracji, a wygrywa w rankingu państw najszybciej popadających w autorytaryzm. Ostatnio w badaniu Indeksu Percepcji Demokracji zapytano ludzi w 53 krajach, czy demokracja jest dla nich ważna i czy ich kraj jest demokracją.
W Polsce na pierwsze pytanie twierdząco odpowiedziało 86 proc. badanych, a na drugie 31 proc. To rekordowy rozdźwięk wśród badanych państw. A nad wszystkim królują jeszcze PiS-owscy nowobogaccy, rozmaite Obajtki drenujące spółki skarbu państwa lub ministerialne granty. Wszyscy to widzimy, chociaż może części wyborców PiS ten widok wciąż nie przeszkadza.
Jak te zjawiska mają się do opinii o programie 500 plus? Otóż ja widzę głosy na rzecz jego ograniczenia nie jako przejaw zawiści, ale próbę racjonalizacji systemu, który stworzyło PiS. Nie jest tajemnicą, że ten program powstał po to, by odwrócić uwagę od nadużyć Kaczyńskiego i jego ludzi. Miał sprawić wrażenie, że Zjednoczona Prawica może i kradnie, ale przynajmniej się dzieli.  Skoro Kaczyńskiemu naprawdę zależało na „skoku cywilizacyjnym”, to dlaczego koncertowo położył tak wiele dziedzin życia?
Po prawie sześciu latach rozdźwięk między obietnicami władzy a faktami, między tym, co dostali zwykli ludzie, a co dostali ludzie Zjednoczonej Prawicy, staje się coraz większy. Być może więc krytyczne opinie o obecnej formie programu 500 plus to nie objaw niechęci do innych, ale wyraz sprzeciwu wobec rzeczywistości, jaką zafundowała nam Zjednoczona Prawica. Chłodny stosunek do sztandarowego programu, który miał Kaczyńskiemu pozyskać wyborców to znak, że koszty jego rządów zaczynają w oczach ludzi przeważać nad korzyściami.
Badanie jest także optymistyczne w tym sensie, że wciąż zdaniem wielu Polaków wsparcie należy się tym, którzy sami dają coś od siebie. To znaczy, że wartości samopomocowe w tsunami PiS-owskiego pseudo-socjalu jeszcze nie wygasły. Jest na czym budować.
Share this...
Share on Facebook
Facebook
Tweet about this on Twitter
Twitter