Felieton nr 3
Szanowni Państwo!
Spodziewajcie się kolejnych ataków PiS na Unię Europejską.
„Komisja wolności obywatelskich, sprawiedliwości i spraw wewnętrznych Parlamentu Europejskiego zajmie się w najbliższy czwartek sytuacją w sferze praworządności w Polsce”, podała niedawno Polska Agencja Prasowa.
Co więcej, Parlament Europejski ogromną większością głosów przyjął rezolucję, w której nie tylko apeluje o zmianę unijnego budżetu i miliardy euro na walkę z koronawirusem. Jednocześnie potępia działania tych rządów, które epidemię wykorzystują do gwałcenia norm demokratycznych i poszerzania swojej władzy. Przykłady podaje dwa. Zgadniecie? Tak, to Węgry i Polska.
Reakcję rządu PiS łatwo przewidzieć. Usłyszymy na pewno powtarzane do znudzenia opowieści: że Unia powinna zająć walką z koronawirusem i że nic nie robi. A jednocześnie, że… jej kompetencje powinny zostać ograniczone i że nie może „wtrącać się” w sprawy państw członkowskich. Politycy PiS chcieliby – a przynajmniej tak twierdzą – aby Unia była wyłącznie organizacją współpracy gospodarczej z bardzo ograniczonymi kompetencjami.
„Unia nie jest państwem – w żadnym tego słowa znaczeniu – a organizacją międzynarodową, której kraje członkowskie oddają suwerenność w bardzo niewielkiej – poza relacjami gospodarczymi – części”, mówił w niedawnym wywiadzie dla „Gazety Polskiej” Jarosław Kaczyński.
Wystarczy rzut oka na te postulaty, a zobaczymy, że są one wzajemnie sprzeczne!
Po pierwsze, politycy PiS, z jednej strony, domagają się od Unii większej pomocy, a z drugiej – chcą zmniejszenia jej roli. Te dwa żądania wzajemnie się wykluczają. To tak, jakby tonący człowiek krzyczał na zmianę „Pomocy!” i „Nie zbliżać się!”
Po drugie, przyjmijmy, że życzenie polityków PiS się spełnia. Nagle, z dnia na dzień, Unia drastycznie ogranicza swoje kompetencje i staje się jedynie organizacją wolnego handlu.
Politykom PiS warto uświadomić, że organizacje wolnego handlu nie wydają gigantycznych pieniędzy na pomoc swoim członkom. Czy ktoś wyobraża sobie, że Stany Zjednoczone Donalda Trumpa przeznaczają miliardy dolarów na wsparcie Meksyku? Albo że oba kraje koordynują zakup maseczek i sprzętu ochronnego dla pracowników ochrony zdrowia, żeby móc kupić więcej i po niższej cenie? Albo że amerykański rząd godzi się na otworzenie wspólnego, wartego setki miliardów dolarów funduszu na odbudowę gospodarki Meksyku po kryzysie?
A przecież oba te państwa – wraz z Kanadą – są członkami NAFTA, czyli właśnie strefy wolnego handlu (ostatnio przemianowanej na United States-Mexico-Canada Agreement). Dlaczego więc Amerykanie nie rzucają się na pomoc Meksykanom? Z prostego powodu – kraje, które łączą wyłącznie porozumienia handlowe, po prostu tego nie robią.
Po trzecie, wszystkim, którym na wyobraźnię działają wizje wielkiej Polski i słabej Unii, warto przypomnieć rzecz oczywistą. Polska – niezależnie od tego czy Unia będzie słaba czy silna – nadal będzie znajdowała się w tym samym miejscu. Niemcy nadal będą naszymi sąsiadami, potężną gospodarką i najważniejszym partnerem handlowym. Stany Zjednoczone nadal będą daleko, a Rosja nadal będzie blisko.
Dziś Polska siada do rozmowy z przedstawicielami tych krajów, jako pełnoprawny członek Unii – bloku państw tworzącego największą gospodarkę świata. Czy siadając naprzeciwko nich sama, jako średniej wielkości kraj europejski, będzie w stanie lepiej walczyć o nasze interesy? Jeśli ktokolwiek w to wierzy, po prostu nie ma pojęcia o czym mówi.
***
Zaraz, zaraz, powie ktoś – ale co to ma wszystko wspólnego z polskimi sądami i działaniami Kaczyńskiego czy Ziobry?
Bardzo wiele. Czas epidemii to w polityce czas wyjątkowy. Część polityków o zapędach autorytarnych – a takich mamy niestety dziś w Polsce u władzy – chce wykorzystać ten moment by swoją władzę jeszcze poszerzyć. Viktor Orbán na Węgrzech, pod pretekstem walki z koronawirusem, przyznał sobie uprawnienia, które pozwolą mu rządzić za pomocą dekretów, czyli bez żadnej kontroli ze strony parlamentu. I to bezterminowo.
W Polsce rząd PiS działa na podobnej zasadzie. Do ustaw, mających rzekomo walczyć ze skutkami epidemii, „upycha” rozwiązania nielegalne i poszerzające ich władzę. Zmiana kodeksu wyborczego na – dosłownie – dni przed wyborami, którą forsuje Kaczyński, jest nie tylko niebezpieczna dla zdrowia wyborców. Jest po prostu nielegalna.
Jeśli Unia Europejska ma przeznaczyć setki miliardów euro na ratowanie gospodarek państw członkowskich, to musi mieć pewność, że zostaną wykorzystane właśnie na ten cel. A nie umacnianie władzy Kaczyńskiego, który jednocześnie będzie powtarzał, że „Unia nic nie robi” i niszczył politycznych przeciwników.
Jeśli na skutek tej polityki, polska gospodarka nie otrzyma pomocy lub będzie ona mniejsza niż mogłaby być, to winna będzie nie „Bruksela”, którą jesteśmy straszeni. Winny będzie rząd PiS, który dla zdobycia jeszcze większej władzy, poświęci życie, zdrowie i dobrobyt swoich obywateli.