CZCIONKA
KONTRAST

Dlaczego Ukraina musi wygrać?

Share this...
Share on Facebook
Facebook
Tweet about this on Twitter
Twitter

Felieton nr 179

Szanowni Państwo!

Rozmaite źródła donoszą, że wojska ukraińskie szykują się do wiosennej kontrofensywy. Powinniśmy życzyć sobie, żeby zakończyła się spektakularnym sukcesem. Ukraina musi wygrać tę wojnę i to z co najmniej czterech powodów: dla siebie, dla Europy i Stanów Zjednoczonych, dla Chin, a także dla… Rosji. Po ostatniej wizycie w Ukrainie jestem o tym jeszcze mocniej przekonany.

Tezy, że Ukraina musi zwyciężyć dla siebie nie trzeba wyjaśniać. Władimir Putin nie ukrywa swojego ostatecznego celu – jest nim zniszczenie Ukraińców jako narodu, zredukowanie ukraińskości do – w najlepszym razie – folkloru. Zgodnie z tą wizją Ukraińcy mogliby od święta nosić tradycyjne stroje, śpiewać ludowe piosenki i tańczyć do regionalnych melodii, ale tylko pod warunkiem uznania pełnego zwierzchnictwa Rosji. Eksterminacja ukraińskich elit, której próbują dokonać Rosjanie, ma prowadzić do eksterminacji kulturowej. Ukraińcy nie mają więc innego wyjścia jak walczyć do końca. Stawką jest przetrwanie.

Po drugie, muszą wygrać także dla Europy i USA, czyli szeroko rozumianego Zachodu. I nie chodzi wyłącznie o to, że Ukraina fizycznie broni dziś Europy; że po ewentualnym upadku Kijowa Putin mógłby nabrać ochoty na kolejne podboje. Wojna w Ukrainie już zmienia Zachód i te zmiany należy doprowadzić do końca.

Unia Europejska powstała po drugiej wojnie światowej jako Europejska Wspólnota Węgla i Stali w jednym celu – miała zapobiec kolejnej wojnie. Chodziło o tak ścisłe połączenie gospodarek państw europejskich, aby kolejny konflikt zbrojny był po prostu skrajnie nieopłacalny, a przez to niewyobrażalny. Unia jest więc u swoich źródeł projektem pacyfistycznym. Trzeba o tym pamiętać, kiedy analizuje się przyczyny niechęci instytucji europejskich do zaangażowania w konflikty zbrojne i budowanie potencjału obronnego.

Jeszcze 14 miesięcy temu wydawało się niemożliwe, aby UE ze wspólnego budżetu finansowała zakupy broni dla jakiegoś państwa, tym bardziej niebędącego państwem członkowskim. Wojna w Ukrainie uświadomiła politykom, że chociaż udało się odsunąć zagrożenie konfliktem w łonie UE, zagrożenia zewnętrzne nie zniknęły. I że jeśli chcemy podtrzymać projekt europejski, musimy go gruntownie zmienić – inwestując również w jego ochronę.

Ukraińcy przypomnieli nam też o wartości relacji transatlantyckich, a Stanom Zjednoczonym pozwoliły odbudować wiarygodność na arenie międzynarodowej. Wizerunek USA w świecie bardzo ucierpiał na prezydenturze Donalda Trumpa – widać to w rozmaitych sondażach. A po nieudolnie przeprowadzonej ewakuacji wojsk z Afganistanu – już za prezydentury Joe Bidena – podejrzliwość co do intencji Waszyngtonu jeszcze się pogłębiła. Ostatnie kilkanaście miesięcy – kiedy Amerykanie słusznie ostrzegali nas przed rosyjską inwazją, a potem stanęli na czele koalicji wsparcia dla Ukrainy, odbudowały nadwyrężone zaufanie.

Oczywiście, nie wolno nam zapominać, że w USA silną frakcją od zawsze byli izolacjoniści, a zaangażowanie Amerykanów w Europie nie jest dane raz na zawsze. Z tego powodu tym bardziej musimy inwestować w ochronę Wspólnoty Europejskiej.

Po trzecie, zwycięstwo Ukrainy będzie też miało istotne znaczenie dla polityki Chin. Klęska Putina powinna uświadomić władzom w Pekinie – które zapowiadają zjednoczenie z Tajwanem – że próba przyłączenia podmiotu uznawanego za zbuntowaną prowincję może okazać się szalenie kosztowna. A zachodnie demokracje nie są tak zdegenerowane, słabe i niezdolne do działania, jak wyobrażają sobie niektórzy autokraci.

Po czwarte wreszcie, zwycięstwo Ukrainy to jedyna droga dla uratowania Rosji. Wojna za naszą wschodnią granicą to typowa wojna kolonialna. Rosja z kolei to ostatnie XIX-wieczne imperium europejskie, które nie potrafi pogodzić się z utratą statusu. Tę samą drogę musieli przejść Brytyjczycy, Francuzi, czy Portugalczycy, którzy długo nie mogli pożegnać się z dawnymi koloniami. Francuzom w Algierii i Wietnamie zajęło to kilka ładnych lat, podobnie jak Brytyjczykom w Irlandii.

Aby Rosjanie doszli do tych samych wniosków w krótszym czasie, Ukraina musi jak najszybciej pokazać, że koszty utrzymania wpływów w Kijowie daleko przewyższają korzyści z tego wypływające. Aby Rosja stała się przewidywalnym partnerem szanującym reguły międzynarodowego porządku musi tę wojnę boleśnie przegrać.

***

Jeśli więc ktoś wciąż sądzi, że rosyjska inwazja na Ukrainę to jakiś regionalny konflikt lub tym bardziej, że to „nie nasza wojna”, niech pomyśli raz jeszcze. Konflikt jest lokalny, ale jego skutki globalne. Powinniśmy zrobić co w naszej mocy, by to Ukraina wyszła z tej próby zwycięsko. Nie tylko dlatego, że to moralnie słuszne, ale także dlatego, że to dla nas korzystne.

Share this...
Share on Facebook
Facebook
Tweet about this on Twitter
Twitter