Felieton nr 112
Szanowni Państwo!
Amerykanie mają takie powiedzenie: „Kiedy jesteś w dołku, przestań kopać!”. PiS nie tylko nie przestaje, ale kopie z takim zapałem, że dół pogłębia się w niewiarygodnym tempie. Niestety, razem z partią zapada się cały kraj.
„Wydaje się, że Niemcy spisały Polskę jako europejskiego partnera na straty” – napisał niedawno warszawski korespondent wpływowego dziennika „Die Welt”. Powołał się na opinie niemieckich polityków i dyplomatów, ale zwrócił też uwagę, że „najważniejsze konsultacje międzyrządowe spadły w tym roku z agendy – prawdopodobnie na polecenie pani kanclerz”. Można twierdzić, że dziennikarz przesadza, że brak konsultacji czy nieobecność Angeli Merkel na obchodach 30. rocznicy podpisania polsko-niemieckiego traktatu o dobrym sąsiedztwie to wina pandemii lub zbliżającej się zmiany na stanowisku kanclerza. Można się tak pocieszać. Ale będzie to pocieszanie właśnie – bo fakty są takie, że zamiast utrzymywać poprawne relacje z najważniejszym polskim partnerem gospodarczym, PiS woli napędzać antyniemieckie nastroje, gardłując o reparacjach.
I żeby jeszcze były to realne obietnice! Powiedziałem kiedyś i słowo podtrzymuję, że jeśli Kaczyński uzyska od Niemiec te setki miliardów dolarów, o których mówiły prorządowe media (niekiedy wspominano nawet o sześciu bilionach złotych), to PiS ma mój głos. Ale przecież nie o odzyskanie pieniędzy, ale właśnie o gardłowanie tu chodzi, zgodnie z zasadą, że „ciemny lud” wszystko kupi. Nie tak dawno polski minister spraw zagranicznych, Zbigniew Rau, poinformował o spotkaniu ze swoim niemieckim odpowiednikiem Heiko Maasem. Tematy rozmów?
„Ministrowie omówili tematy relacji polsko-niemieckich, w tym kwestie praw Polonii w Niemczech, upamiętnienia w Berlinie pamięci polskich ofiar III Rzeszy i współpracy w ramach Trójkąta Weimarskiego”, czytam na koncie MSZ na Twitterze. Reparacje? Rau jedynie na konferencji prasowej miał powiedzieć, że Niemcy są odpowiedzialne za zbrodnie II wojny światowej oraz że „otwartą kwestią nadal pozostaje sprawa trybu i sposobu zadośćuczynienia za te zbrodnie”. Po tylu latach żadnych konkretów nie ma! I nie będzie.
Dalej – relacje ze Stanami Zjednoczonymi. Wcześniej oparte wyłącznie na rzekomej przyjaźni z Donaldem Trumpem. Do tego stopnia, że przez całe tygodnie po ostatnich wyborach prezydenckich PiS-owska telewizja, a za nią PiS-owscy „eksperci” od polityki zagranicznej, nie chcieli uznać wygranej Joe Bidena. A kiedy doszło do ataku tłumu agresywnych zwolenników Trumpa na Kapitol w Waszyngtonie, Andrzej Duda nie był w stanie potępić przemocy. Potem na szczycie NATO chodził za Bidenem krok w krok, żeby zamienić choć dwa słowa i zrobić sobie zdjęcie gdzieś w korytarzu, bo normalnych konsultacji nie zorganizowano.
I znów, zamiast spróbować nowego otwarcia PiS kopie coraz głębiej. Agresywna kampania polskiego rządu wymierzona w homoseksualistów jest w Stanach Zjednoczonych nie do zaakceptowania. Nie dlatego, że do władzy doszedł Biden. Chociaż jeszcze dwie dekady temu niektóre stany chciały karać za homoseksualizm, to od 2015 roku jednopłciowe małżeństwa są w USA legalne i – zgodnie z wynikami sondaży – popiera je 70 proc. Amerykanów, w tym większość wyborców obu głównych partii. Dlatego słowa Dudy z kampanii prezydenckiej o tym, że LGBT to „ideologia gorsza od komunizmu” do tej pory są przytaczane w zachodnich mediach jako przykład zwykłej głupoty polskich władz.
PiS nic sobie z tego nie robi i otwiera kolejny front, tym razem strasząc zmianą prawa, tylko po to, aby zniszczyć lub przejąć TVN, którego właścicielem jest amerykański koncern medialny. Projekt nowej ustawy zgłosił Marek Suski. Suski to dla Kaczyńskiego człowiek-balonik, bo jego zadaniem jest właśnie wypuszczanie baloników próbnych – prezes PiS każe mu mówić te rzeczy, których nie chce powiedzieć lub boi się powiedzieć sam. To przecież Suski zapowiadał, że posłowie Solidarnej Polski i Porozumienia mają „pakować biurka”, kiedy narazili się Kaczyńskiemu przy okazji głosowania nad piątką dla zwierząt. Ale potem, gdy i Gowin i Ziobro okazali się zbyt mocni, by ich zniszczyć, Kaczyński z piątki dla zwierząt po prostu się wycofał, a Suski na jakiś czas zniknął.
Być może podobnie będzie w tej sprawie. Tym bardziej, że to nie pierwsza próba utrącenia TVN-u przez PiS. Z poprzednich partia musiała się wycofywać po interwencjach ambasady amerykańskiej, która stanęła w obronie interesów amerykańskiego właściciela stacji. I tym razem ambasada już wyraziła swój sprzeciw. Ale to nie wszystko – wiele wskazuje, że w samej Zjednoczonej Prawicy nie ma większości, żeby przepchnąć przez Sejm ustawę Suskiego!
Po co więc to wszystko? Jak twierdzi Wirtualna Polska – i nie jest to redaktor Suwart – „grupa polityków Prawa i Sprawiedliwości uznała, że sprawa przyznania koncesji dla TVN może być kartą przetargową w chłodnych relacjach z Waszyngtonem. W obozie władzy powstała koncepcja, by przy okazji dyskusji o nowych przepisach o radiofonii i telewizji domagać się od Amerykanów m.in. wysłania do Polski ambasadora oraz złagodzenia kursu”.
Rozumieją Państwo? PiS ma fatalne relacje z USA, więc zagrozi odebraniem koncesji TVN-owi, żeby Amerykanie „złagodzili kurs” z wdzięczności za to, że ostatecznie TVN koncesję dostanie. Wstydzę się nawet opisując taką „logikę” działania polskiego rządu. A tymczasem w tej ekipie ktoś uznał to za dobry pomysł i przejaw zręczności dyplomatycznej.
Jakby tego wszystkiego było mało, ekipa dyplomatołków wzięła się też energicznie za politykę europejską, chociaż nasza pozycja w Unii Europejskiej już jest wręcz groteskowa, a wszystko wskazuje, że będzie gorzej. Kilkanaście dni temu Francja i Niemcy wyszły z propozycją zorganizowania spotkania UE-Rosja z udziałem Władimira Putina. Kilka krajów członkowskich – w tym Polska – zdecydowanie zaprotestowało i ostatecznie pomysł został storpedowany.
Ale dosłownie kilka dni później ten sam polski rząd, który tak wiele opowiada o zagrożeniu ze strony Rosji podpisał deklarację „ideową” z kilkunastoma skrajnie prawicowymi i eurofobicznymi partiami, z których przynajmniej część nie tylko Putina wychwala, ale jest przez Kreml współfinansowana! To trochę tak jakby narzekać na rosnącą przestępczość, a chwilę później ściskać sobie ręce z bossami mafii sycylijskiej.
Na trzech najważniejszych odcinkach naszej polityki zagranicznej – w relacjach z Niemcami, Stanami Zjednoczonymi i w Unii Europejskiej – mamy do czynienia z poważnymi kryzysami. Rząd zamiast gasić pożary, wznieca kolejne. Jak Państwo wiedzą nie mam o kolegach z PiS najwyższego mniemania. Ale nawet Kaczyński nie może być tak głupi, żeby nie zdawać sobie sprawy z prostej prawdy: im gorsze nasze relacje z sojusznikami, tym lepiej dla naszych adwersarzy, z Rosją na czele.
Donald Tusk od czasu powrotu do polskiej polityki powtarza, że Kaczyński systematycznie podkopuje bezpieczeństwo Polski. Zgadzam się. I coraz częściej odnoszę wrażenie, że nie robi tego przypadkiem.