Felieton nr 188
Szanowni Państwo!
Chcę Państwu podziękować – każdemu, kto poświęcił kilka, a czasem nawet kilkanaście godzin pięknej niedzieli, by dotrzeć do Warszawy i wziąć udział w marszu. To była największa demonstracja w historii III RP. I choć powody do protestu mamy poważne – PiS swoimi ustawami i komisjami chce pozbawić miliony Polaków prawa głosu w wyborach – atmosfera była wspaniała. Bo z twarzy i okrzyków setek tysięcy zgromadzonych biła wiara w zwycięstwo. Pierwsze sondaże opublikowane po marszu pokazują, że to wiara uzasadniona.
„Chcieli wam wmówić, że nie macie już szans, od lat powtarzali wszystkie możliwe kłamstwa, także na wasz temat. Ich wielką nadzieją był brak naszej nadziei, ich siłą była nasza bezsiła. Skończyło się” – mówił na Placu Zamkowym Donald Tusk.
Ale sukces 4 czerwca nie bierze się tylko z frekwencji. Pisałem przed marszem, że tysiące uczestników będą miały tysiące powodów do uczestnictwa. A jednym z nich będzie złość polskich patriotów, którzy już dość mają odbierania im prawa do patriotyzmu, do biało-czerwonych barw, do dumy z bycia Polakiem i tych wielu wydarzeń z naszej historii, z których mamy prawo być dumni.
Morze biało-czerwonych flag ciągnące się kilometrami przez centrum Warszawy, pokazało, że zwolennicy dzisiejszej opozycji to nie są żadne „elity”, „postkomuniści” czy „resortowe dzieci”. To Polacy, którzy nie godzą się na to, by ich państwo zawłaszczyła jedna partia, i by jeden człowiek decydował o tym, kto jest prawdziwym Polakiem, a kto „gorszym sortem”.
Zwolennicy opozycji są polskimi patriotami. I właśnie w imię patriotyzmu domagają się zmiany władzy. Chcą patriotyzmu, który zamiast niszczyć, buduje. Patriotyzmu, który wie, że Polska nie musi się obawiać Europy, bo polskość i europejskość to dwie strony tej samej monety. Patriotyzmu odwagi, który daje siłę do zmiany świata, a nie każe bać się wszystkiego, co ze świata przychodzi.
Patriotyzm to nie jest chęć powrotu do przeszłości. To chęć budowania lepszej przyszłości. Z myślą o naszych dzieciach, ale z naszymi przodkami w sercach.
W znanej każdemu Polakowi Inwokacji otwierającej „Pana Tadeusza” Mickiewicz pisał, że miłość do Ojczyzny jest jak zdrowie – w pełni zdajemy sobie z niej sprawę dopiero wówczas, gdy ktoś chce nam Ojczyznę odebrać. Kaczyński i jego ludzie przez lata każdego, kto stanął im na drodze, próbowali wykluczyć z Polski i polskości. Pół miliona uczestników marszu w Warszawie i tysiące maszerujących w innych miastach pokazało, że patriotyzmu nie da sobie odebrać. I to jest ogromny sukces. Państwa sukces.