CZCIONKA
KONTRAST

Obawy i nadzieje Polaków

Share this...
Share on Facebook
Facebook
Tweet about this on Twitter
Twitter

Felieton nr 13 

Szanowni Państwo!

 

Nie wiemy, kiedy wreszcie odbędą się wybory prezydenckie, ale już dziś musimy sobie odpowiedzieć na pytanie – czym mamy się kierować dokonując wyboru? Opublikowane niedawno wyniki badań nie pozostawiają wątpliwości.

 

***

Europejska Rada Stosunków Międzynarodowych (European Council on Foreign Relations, ECFR), właśnie upubliczniła rezultaty obszernego sondażu. Najważniejsze, moim zdaniem, pytanie w nim zadane dotyczy obaw, jakie mają Polacy w związku z przebiegiem epidemii koronawirusa.

 

Pytanie zadano w sposób następujący: „Myśląc o najbliższych 12 miesiącach, w jakim stopniu obawia się Pan/Pani…”, a następnie podano ankietowanym 10 możliwych odpowiedzi do wyboru. Badani oceniali każdą z nich od 1 – w ogóle się nie obawiam, do 5 – bardzo się obawiam. Okazało się, że pięć zagrożeń wywołuje szczególny niepokój Polaków. W przypadku każdego z nich, ponad 50 procent ankietowanych oceniło swoje obawy na 4 lub 5, czyli bardzo wysoko. Co to za zagrożenia?

 

Na pierwszym miejscu jest „wzrost cen”. Boi się go prawie 80 procent pytanych. Następnie w kolejności były „choroby” (73 procent), „podwyższenie podatków” (63 procent), „osłabienie demokracji w Polsce” (58 procent) i „negatywne skutki ocieplenia klimatu” (54 procent). Wszystkie te lęki są jeszcze wyższe wśród tych Polaków, którzy planują głosować na któregoś z kandydatów opozycji (z wyłączeniem Krzysztofa Bosaka).

 

***

Co zrobić, żeby obawy nie stały się rzeczywistością?

 

Wzrostu cen prawdopodobnie nie uda się nam uniknąć. Z tej prostej przyczyny, że wiele przedsiębiorstw nie może dziś pracować w ogóle lub nie wykorzystuje w pełni swoich możliwości. To sprawia, że niektórych towarów będzie na rynku mniej, co z kolei może podnieść ich koszt. Wzrost cen będzie szczególnie dotkliwy dla tych Polaków, którzy z różnych względów – odgórnego zakazu, choroby, konieczności opieki nad dziećmi – nie mogą wrócić do pracy.

 

Widzę dwa sposoby pomocy tym ludziom: odmrażanie gospodarki – co, niestety, zależy od liczby nowych zachorowań – i pomoc finansowa ze strony państwa. Państwo jednak skądś musi wziąć na ten cel pieniądze. I tu dochodzimy do lęku numer trzy, czyli „podwyższenia podatków”. Czy jest się czego obawiać?

 

Podwyższanie podatków w czasach, kiedy tak wielu pracowników i pracodawców traci źródła dochodu, byłoby zabójcze dla naszej gospodarki, a co za tym idzie – dla naszych portfeli. Rząd musi więc znaleźć inne sposoby pozyskania pieniędzy. I tak się składa, że taki sposób istnieje.

 

***

Instytucje Unii Europejskiej od początku epidemii pracują nad tym, aby przekazać państwom członkowskim pieniądze na walkę z wirusem. Polska już otrzymała kilkadziesiąt miliardów złotych, które może wykorzystać na przeciwdziałanie bezpośrednim skutkom pandemii.

 

Znacznie trudniejszym zadaniem będzie jednak przygotowanie pakietów ratunkowych dla gospodarek państw europejskich. W tej chwili, nad propozycją takiego pakietu pracuje Komisja Europejska. Następnie przedstawi go Radzie Europejskiej, czyli grupie, w której zasiadają najwyżsi przedstawiciele państw członkowskich – prezydenci, kanclerze, premierzy. Polskę reprezentuje w niej premier. Ale prezydent Duda jako osoba, która, zgodnie z konstytucją, „w zakresie polityki zagranicznej współdziała z Prezesem Rady Ministrów i właściwym ministrem”, powinien być w nie zaangażowany. A nie jest. Tymczasem stawka jest ogromna, bo program pomocy planowany przez Unię będzie liczony nie w miliardach, ale bilionach euro.

 

Wciąż jest jednak wiele niewiadomych i punktów spornych, które mogą sprawić, że program będzie mniej lub bardziej korzystny dla Polski. Czy pieniądze trafią przede wszystkim do krajów strefy euro czy także do takich jak Polska, które do strefy nie należą? Czy będą miały formę pożyczek czy grantów? Czy przyznanie dodatkowych środków będzie zależało od zasad praworządności? I czy Polska tych zasad będzie przestrzegać?

 

W tych wszystkich kwestiach już toczą się i będą się toczyły poważne dyskusje. A polskie władze, zamiast w nich uczestniczyć, zajmują się głównie obrzydzaniem Unii Europejskiej, walką z sądami i zmienianiem zasad wyborów prezydenckich po to, aby pomóc Andrzejowi Dudzie. Zamiast poprawiać naszą pozycję negocjacyjną, wyłącznie ją pogarszają. Skoro obecny rząd tego nie potrafi, musimy przynajmniej mieć prezydenta, który zadba o interes Polski. W przeciwnym razie nasze największe obawy – wzrost cen i podwyżka podatków – mogą się stać rzeczywistością. Nie pozwólmy na to.

 

***

 

Podobnie jest z innymi lękami wymienionymi przez uczestników badania ECFR.

 

Choroby? Jesteśmy w stanie stawić im czoła tylko, jeśli przeznaczymy więcej pieniędzy na ochronę zdrowia. A do tego potrzebne są nie tylko dodatkowe środki – także z budżetu unijnego – ale też ścisła współpraca z innymi państwami Unii Europejskiej. Unia już teraz proponuje członkom skoordynowany zakup sprzętu medycznego. Kupując razem występujemy jako silniejszy podmiot i kupujemy więcej, a dzięki temu możemy negocjować niższe ceny. Celem długofalowym jest również lepszy system ostrzegania i lepsza koordynacja działań państw unijnych w przypadku kolejnych pandemii. Bo te, niestety, nas czekają. Wreszcie, konieczne jest większe uniezależnienie od leków i sprzętu medycznego produkowanego poza granicami Unii i przeniesienie produkcji do Europy. Czy część z niej trafi także do Polski? O to w najbliższym czasie musimy walczyć. Wierzą Państwo, że obecny rząd jest w stanie zrobić to skutecznie?

 

Niestety, przez ostatnie kilka lat ekipa PiS zajmuje się, przede wszystkim, „osłabieniem demokracji w Polsce”, czyli spełnianiem kolejnej obawy wymienianej przez badanych. Unia do tej pory ograniczała się do upomnień i apeli. Ale jeśli ktoś sądzi, że polski rząd będzie mógł nadal bez konsekwencji pacyfikować sądy i „ustawiać” wybory pod swojego kandydata, to jest w błędzie. Dlatego zamiast prezydenta, który traci czas na spory z Unią, lepiej mieć takiego, który potrafi skorzystać z jej pomocy.

 

***

To samo dotyczy ostatniej z najpoważniejszych obaw: „negatywnych skutków ocieplenia klimatu”.  Polska już pada ofiarą zmian klimatycznych – tegoroczna susza jest tego kolejnym przykładem – oraz zanieczyszczenia środowiska. Smog w naszym kraju zabija rocznie nawet 40 tysięcy osób. To znaczy, że średnio co osiem dni więcej Polaków umiera z powodu smogu niż do tej pory umarło z powodu koronawirusa! Powinniśmy to zmienić, ale uda nam się tylko wtedy, jeśli otrzymamy odpowiednie wsparcie finansowe. Obecny, eurofobiczny rząd i eurofobiczny prezydent, dla którego Unia to „wyimaginowana wspólnota” tej pomocy nie zdobędą.

 

Miejsce Polski jest przy stole decyzyjnym Unii Europejskiej. To jest nasz żywotny interes narodowy. Tego będą dotyczyły najbliższe wybory prezydenckie. A eurofob, Andrzej Duda, powinien zostać odsunięty od władzy.

Share this...
Share on Facebook
Facebook
Tweet about this on Twitter
Twitter