CZCIONKA
KONTRAST

Pandemia i Polacy

Share this...
Share on Facebook
Facebook
Tweet about this on Twitter
Twitter

Felieton 50 19.10.2020

Szanowni Państwo!

Jak epidemia koronawirusa wpłynęła na nasze postawy i poglądy? Niestety, do końca kryzysu jeszcze daleko, o czym boleśnie przypomina nam wzrost zakażeń, między innymi, w Polsce. Opublikowane właśnie wyniki badań pozwalają jednak na wyciągnięcie pewnych wniosków.

 

Na początek warto zaznaczyć, że badania https://www.moreincommon.com/media/p4hmctco/more-in-common-the-new-normal-poland-pl.pdf  przeprowadzono między 1 a 8 lipca, czyli w czasie, kiedy premier Morawiecki zapowiadał, że wirus jest „w odwrocie” i „nie trzeba się go bać”.

 

Kiedy piszę te słowa, liczba zakażonych jednego dnia w Polsce po raz pierwszy przekroczyła 6 tysięcy i naprawdę nic nie wskazuje na to, by ten wzrost miał szybko wyhamować. Nic nie wskazuje też na to, by ostatnie kilka miesięcy partia rządząca dobrze wykorzystała do przygotowania się na drugą falę pandemii. To z kolei oznacza, że krytyczne opinie na temat polityki władz są dziś prawdopodobnie jeszcze silniejsze i jeszcze bardziej powszechne.

 

Wyniki powinny więc zwrócić uwagę polityków Zjednoczonej Prawicy, ale także opozycji, bo już w lipcu oceny działań rządu nie były – mówiąc najdelikatniej – entuzjastyczne.

 

***

 

I tak, jedynie 35 procent ankietowanych wierzyło w lipcu, że rząd jest w stanie sprostać wyzwaniom, przed jakimi stoi kraj. Jednocześnie niemal połowa (49 proc.) twierdziła, że ich zaufanie do gabinetu Morawieckiego pogorszyło się, a jedynie 13 procent uznało, że wierzy rządzącym bardziej niż przed pandemią. W przypadku władz samorządowych te wyniki były nieco lepsze, ale wciąż bardzo niepokojące – spadek zaufania zadeklarował niemal co czwarty pytany (24 proc.), a wzrost – co dziewiąty (12 proc.). Brak zaufania do władz widać było także w odpowiedzi na pytanie o źródła rzetelnych informacji na temat pandemii. Zaufanie do Rady Ministrów zadeklarowało tylko 24 procent ankietowanych. Dla porównania ekspertom naukowym i swoim lekarzom ufa w tej sprawie odpowiednio 75 i 71 procent uczestników badania.

 

Zdecydowanie najbardziej wiarygodnym źródłem są jednak dla Polaków „rodzina i znajomi”, których wskazało niemal 9 na 10 pytanych. To z jednej strony zrozumiałe, biorąc pod uwagę, jak bardzo Polacy cenią życie rodzinne. Z drugiej jednak, rodzina i znajomi nie zawsze przekażą nam wiedzę ze sprawdzonych źródeł. Widać w tych odpowiedziach jedno – Polacy bardziej ufają swoim bliskim niż instytucjom państwowym, a zwłaszcza instytucjom centralnym. Trudno sobie wyobrazić, by po tych kilku miesiącach od początku lipca sytuacja zmieniła się na lepsze.

 

A przecież zaufanie do instytucji i do władz jest absolutnie podstawowym warunkiem skutecznej walki z pandemią! Tymczasem już w lipcu 63 procent pytanych uważało, że rząd „ma pewne informacje na temat COVID-19, które ukrywa przed ludźmi”. Dziś będzie ich zapewne więcej.

 

Jeśli dane zebrane w badaniu są wiarygodne, to okazuje się, że Polacy nie tylko nie ufają rządowi, ale także krytycznie oceniają jego dotychczasowe działania w walce z pandemią.  22 procent – tylu badanych uznało, że „osoby stojące na czele rządu” zasługują na szczególne uznanie. W pytaniu, kto zasługuje na „szczególną krytykę”, te same „osoby stojące na czele rządu” znalazły się na pierwszym miejscu z 40 procentami wskazań.

 

Kto w takim razie zasługuje na największe uznanie? Nietrudno się domyślić. To „personel medyczny”, którego pracę szanuje 82 procent respondentów. A także „pracownicy na pierwszej linii”, „pracownicy służb ratunkowych” i „naukowcy medyczni”, których za godnych szczególnego uznania uznało odpowiednio 76, 76 i 71 procent badanych. Te wyniki pokazują, jak oderwani od rzeczywistości są dziś ci członkowie Rady Ministrów, którzy – jak Jacek Sasin – oskarżają lekarzy o brak zaangażowania w pracę, a sami nie mają sobie nic do zarzucenia. Drodzy panowie i (nieliczne) panie – w opinii Polaków naprawdę nie macie prawa do krytykowania ludzi walczących z epidemią na pierwszej linii.

 

***

 

Jako poseł do Parlamentu Europejskiego zwróciłem szczególną uwagę na pytania dotyczące współpracy międzynarodowej, przede wszystkim w Europie. Widać tu wyraźne napięcie. Z jednej strony aż 73 procent ankietowanych – a przypominam, są wśród nich zwolennicy wszystkich partii – uważa, że „musimy ściśle współpracować z innymi krajami i instytucjami międzynarodowymi, aby sprostać dużym wyzwaniom, jak pandemia i zmiana klimatu”. W innym miejscu niemal 7 na 10 ankietowanych twierdzi, że „większa współpraca na poziomie europejskim jest dla Polski najlepszym sposobem na wyjście z kryzysu”. Krótko mówiąc, 7 na 10 Polaków chce jakiejś formy bliższej integracji na poziomie UE, a jedynie 3 na 10 uważa, że kluczem do sukcesu jest oddanie większej kontroli władzom państwowym.

 

Ale jednocześnie, kiedy pytamy o otwartość granic, odpowiedzi rozkładają się mniej więcej pół na pół. Nieco więcej (53 procent) twierdzi, że „czuje się pewniej, kiedy granice są zamknięte”, a 47 procent ma nadzieję, że „granice będą wkrótce otwarte tak, jak przed kryzysem”. Ponad 2/3 uważa, że granice powinny być lepiej kontrolowane, nawet po tym jak wirus zostanie pokonany.

 

Czy to sprzeczność? Niekoniecznie. Czytam te wyniki jako wyraz zagubienia, a może i strachu, któremu trudno się dziwić. Prawidłowo dostrzegamy, że epidemia ukazała słabości państw narodowych wobec globalnych wyzwań. I to nawet tak z pozoru silnych państw jak Francja, Niemcy, Hiszpania, Włochy. To logiczne, że w takiej sytuacji szukamy narzędzi do lepszej współpracy.

 

Polska opozycja powinna wyciągnąć z takich opinii jednoznaczny wniosek i nie obawiać się otwartej rozmowy o bliższej integracji europejskiej. Zwłaszcza teraz, kiedy Kaczyński zapowiada zawetowanie unijnego budżetu, jeśli instytucje unijne nie pozwolą mu dalej łamać praworządności. Słusznie mówimy, że jako Koalicja Obywatelska jesteśmy ugrupowaniem pro-europejskim. Pokażmy to.

 

Musimy pokazać, że – wbrew temu, co mówią nasi nacjonaliści – Unia Europejska nie tylko nie zagraża naszej suwerenności, ale jest najlepszym narzędziem do jej obrony. Musimy pokazać, że bliższa współpraca w ramach UE nie oznacza, że nasze granice będą gorzej chronione. Wręcz przeciwnie – to właśnie lepsza koordynacja pozwoli nam skuteczniej chronić granice europejskie. Podobny skutek przyniesie lepsza współpraca w zakresie obronności i lepsza współpraca w zakresie polityki zagranicznej. To nie zagrożenie, ale lekarstwo.

 

Polacy nie ufają rządowi w walce z pandemią. Nie znaczy to jednak, że automatycznie zaufają opozycji. Aby tak się stało, musimy zaproponować realną alternatywę dla tego, co robi ekipa Zjednoczonej Prawicy. Musimy w jasny sposób komunikować, co zrobilibyśmy inaczej tu i teraz. Musimy też pokazać, że inaczej niż rząd traktujemy tych, którzy są dziś na pierwszej linii walki z pandemią – pracowników i pracowniczki ochrony zdrowia. Wreszcie, musimy pokazać, jak chcemy zabezpieczyć się przed podobnymi tragediami w przyszłości. A tu rozwiązaniem jest właśnie bliższa współpraca na poziomie europejskim. W tym wypadku wszystkie atuty są po naszej, opozycji, stronie: pro-europejskość, doświadczenie w polityce zagranicznej i zdolność do współpracy z innymi państwami. Wielu Polaków właśnie tego oczekuje.

Share this...
Share on Facebook
Facebook
Tweet about this on Twitter
Twitter