CZCIONKA
KONTRAST

PiS wśród fanów Putina

Share this...
Share on Facebook
Facebook
Tweet about this on Twitter
Twitter

Felieton nr 95

Szanowni Państwo!

Czy wojna na Ukrainie wybuchnie z nową siłą? Liczba rosyjskich wojsk przy granicy z Ukrainą jest „najwyższa od roku 2014” powiedziała niedawno rzeczniczka Białego Domu. „Jeśli Rosja zachowa się nierozważnie i agresywnie, będą tego koszty, będą konsekwencje”, mówił amerykański sekretarz stanu Antony Blinken. Obawy w związku z działaniami Rosji wyraził sekretarz generalny NATO i kraje grupy G-7. W rozmowie telefonicznej z Putinem prezydent Joe Biden zapewnił o „niewzruszonym wsparciu dla ukraińskiej suwerenności i integralności terytorialnej” i zaproponował zorganizowanie specjalnego szczytu Rosja-USA.

„Gazeta Wyborcza” informuje, że rosyjska armia przerzuca sprzęt i żołnierzy nie tylko na Krym i w okolice separatystycznych republik na wschodzie Ukrainy „w pobliże Woroneża, gdzie w odległości 250 km od granicy wojsko założyło ogromny obóz” i skąd można by przeprowadzić atak na inne części terytorium Ukrainy. Jednocześnie rosyjscy propagandyści nawołują do walki z ukraińskim „nazizmem”, a politycy z najbliższego kręgu Putina ostrzegają przed interwencją.

A co w tym czasie robi nasza największa partia rządząca? Chce w Parlamencie Europejskim tworzyć wspólne ugrupowanie z liderem włoskiej partii Liga, Matteo Salvinim. Czyli politykiem, który uznał rosyjską aneksję Krymu za legalną, a proeuropejskie protesty na kijowskim Majdanie, podczas których władze strzelały do demonstrantów za… ustawkę.

„Rosja miała prawo do aneksji Krymu?”, pytała Salviniego w 2018 roku dziennikarka „Washington Post”. „Odbyło się referendum”, usłyszała w odpowiedzi. A na uwagę, że było to sfałszowane referendum zorganizowane pod lufami rosyjskich żołnierzy odpowiedział, że to zależy od punktu widzenia. I dodał, że to lepsze niż „fałszywa rewolucja w Ukrainie” – zdaniem Salviniego, a wbrew faktom – „finansowana przez zagraniczne potęgi”. Przypomnijmy, nowy partner PiS-u mówi o protestach z przełomu 2013 i 2014, kiedy na głównym placu Kijowa przeciwko skorumpowanym prorosyjskim władzom demonstrowały setki tysięcy ludzi. Wielu zostało rannych, a ponad sto osób zginęło.

We wspomnianym wywiadzie dla „Washington Post”, Salvini cieszy się też ze zbliżenia ówczesnego prezydenta USA Donalda Trumpa z Władimirem Putinem i przyznaje do bliskich związków z partią Putina – Jedną Rosją. „Porozumienie obejmowało współpracę między ruchami młodzieżowymi i było podobne do tego, jakie mamy z Frontem Narodowym we Francji i Partią Wolności w Austrii”, mówił. Nie chciał jednak przyznać, że Putin wysyłał mu nie tylko swoją młodzież, ale także pieniądze.

Na początku 2019 roku włoski tygodnik „L’Espresso” pisał o milionach euro, jakie ugrupowanie Salviniego miało otrzymać z Rosji w formie odprysków z transakcji Rosnieftu z włoską firmą energetyczną Eni. Po kilku miesiącach amerykański serwis BuzzFeed opublikował nagranie z rozmów współpracowników Salviniego, które zdawało się potwierdzać oskarżenia włoskich dziennikarzy. Mniej więcej w tym samym czasie lider austriackiej Partii Wolności został nagrany, jak popijając drinki na Ibizie obiecuje załatwienie państwowych kontraktów w zamian za datki na partię. Jego rozmówczyni miała należeć do rodziny jednego z rosyjskich oligarchów. Partia Wolności to ta sama, z którą Salvini z dumą współpracował. Front Narodowy (obecnie Zjednoczenie Narodowe), kolejny skrajnie prawicowy i eurosceptyczny sojusznik Salviniego przyjął z kolei prawie 9,5 miliona euro pożyczki z tajemniczego czesko-rosyjskiego banku, który niedługo potem stracił licencję.

Nie będzie specjalnym zaskoczeniem, że wszystkie te ugrupowania ciepło wypowiadają się o Putinie i krytykują europejskie sankcje nałożone na Rosję za zajęcie Krymu.

I to właśnie w towarzystwie Salviniego oraz premiera Węgier Viktora Orbána – który we współpracy z Rosjanami i za rosyjskie pieniądze rozbudowuje właśnie elektrownię atomową – polski premier ogłaszał w Budapeszcie konieczność „odnawiania” Europy.

„Są siły na kontynencie, które chcą uwieść Europę i porwać ją w nieznane. My chcemy pomóc Europie odbudować jej prawdziwe, chrześcijańskie korzenie”, mówił Morawiecki. A Orbán sugerował, że celem spotkania jest stworzenie wspólnej platformy programowej: „Spotkaliśmy się, aby przedyskutować naszą przyszłość. Czego chcemy? Zgodziliśmy się, że chcemy renesansu, chcemy odrodzenia w całej Europie. Będziemy wspólnie pracować na rzecz tego pomysłu”, mówił.

Nie wiemy, czy do tego dojdzie, ale faktem jest, że polski rząd – rzekomo twardy przeciwnik putinowskiej Rosji – podejmuje współpracę w politykami nie tylko wybielającymi Putina, ale najpewniej także przez niego finansowanymi.

Pytany o tę ewidentną sprzeczność poglądów Jarosław Kaczyński bronił pomysłu na sojusz z Salvinim w rozmowie z „Gazetą Polską”, sugerując, że gdyby w Parlamencie Europejskim powstała „siła polityczna mająca wpływ na całą Unię” to byłoby „z korzyścią dla Polski”.

Mam dla Kaczyńskiego darmową lekcję: wpływy w polityce zagranicznej buduje się z tymi, z którymi mamy wspólne interesy. A nie z tymi, którzy podkopują spójność i integrację Unii Europejskiej – czyli fundament polskiego bezpieczeństwa.

A co do przyjacielskich relacji Salviniego z Putinem – Kaczyński odpowiada obwiniając… Niemców. „Dzisiejsi niemieccy socjaliści działają wręcz jak partia rosyjska, a ugrupowanie dominujące na niemieckiej scenie politycznej i na europejskiej współpracuje z Moskwą ramię w ramię”, mówi. Po pierwsze, to gruba przesada, bo gdyby nie wsparcie niemieckich władz, trudno byłoby utrzymać sankcje gospodarcze na Moskwę. Włoski kolega PiS jest im zdecydowanie przeciwny i chce ich zniesienia. Po drugie, nawet gdyby to była prawda – czy receptą na rzekomą prorosyjskość Niemiec ma być wchodzenie do łóżka z politykiem, który paraduje po Placu Czerwonym z Putinem na koszulce i nazywa go jednym z „najlepszych mężów stanu” na świecie.

Cała ta sprawa pokazuje, jak nieskoordynowana i w jak amatorski sposób prowadzona jest polityka zagraniczna prowadzona przez PiS. Z Rosją należy utrzymywać kontakty na wysokim szczeblu i rozmawiać. Ale dialog trzeba prowadzić z pozycji silnego państwa członkowskiego Unii Europejskiej. A nie państwa, które z instytucjami UE toczy nieustanne boje, bo łamie własną konstytucję. Obecny polski rząd kontaktów z Rosją właściwie nie utrzymuje. A zatem dla innych partnerów zaniepokojonych tym, co dzieje się na Ukrainie, nasza wartość dodana jest praktycznie żadna. Ale jednocześnie największa partia w koalicji rządzącej żyruje politycznych fanów Putina.

Tego samego Putina, którego PiS oskarża o zorganizowanie rzekomego zamachu na polskiego prezydenta.

To nie jest przepis na sukces.

Share this...
Share on Facebook
Facebook
Tweet about this on Twitter
Twitter