CZCIONKA
KONTRAST

Polski Ład

Share this...
Share on Facebook
Facebook
Tweet about this on Twitter
Twitter

Felieton nr 101

Szanowni Państwo!

 

Jaki jest największy problem z PiS-owskim „Polskim Ładem”? Ja dostrzegam co najmniej trzy. I nie, nie są to podatki. Bo te mogą mieć sens, jeśli służą jasno określonym celom, cele oparte są o diagnozę mającą pokrycie w faktach, a za wszystkim stoi przemyślany pomysł pozwalający dźwignąć państwo na wyższy poziom. Tego jednak w slajdach Morawieckiego nie ma.


Po pierwsze: nieprawdy

W różnych miejscach dokumentu natykamy się za to na prawdziwe litanie pochwał PiS pod adresem rządu PiS. Pochwał niekiedy absurdalnych. Dowiadujemy się na przykład, że „najważniejszy cel Strategii Odpowiedzialnego Rozwoju został zrealizowany”, a celem tym „było osiągnięcie poziomu 76-80 proc. zamożności społeczeństw europejskich”. Czy jest to prawda?

Poziom zamożności jest mierzony poziomem PKB per capita uwzględniającym parytet siły nabywczej. Wiemy, że w 2019 roku tak określony poziom zamożności sięgnął w Polsce, według rządu, 74 proc. średniej unijnej. W „Polskim Ładzie” czytamy, że w roku 2020 i 2021 wzrósł do 77 proc., ale te dane to wciąż jedynie szacunki! Załóżmy jednak, że będą one prawdziwe. Nawet w takim wypadku okazuje się, że w czasach rządów Zjednoczonej Prawicy doganiamy Europę wolniej niż w czasach rządów PO-PSL!

 

Według danych Eurostatu, w latach 2008-2015 wskaźnik zamożności wzrósł w Polsce z 56 do 69 proc. średniej unijnej („Polski Ład” zaniża tę ostatnią wartość do 68 proc.), a więc o 13 punktów procentowych.

 

I teraz uwaga: jeśli szacunki rządu okażą się prawdziwe i obecnie poziom zamożności w Polsce sięga 77 proc. średniej unijnej, to znaczy, że w ciągu 6 lat rządów PiS nastąpi wzrost o 8 punktów procentowych, z 69 do 77 proc. Średnio to wzrost o 1,33 punktu procentowego rocznie. Tymczasem średni roczny przyrost w ciągu 8 lat rządów PO-PSL wynosił 1,625 punktu procentowego!

 

Po latach pompatycznych przemówień i wydawania ogromnych pieniędzy, Zjednoczona Prawica nie potrafiła nie tylko zwiększyć, ale nawet utrzymać tempa, w jakim doganialiśmy Europę. I jeszcze twierdzą, że to spowolnione tempo wzrostu zamożności to był najważniejszy cel Strategii Odpowiedzialnego Rozwoju.

 

Wyliczenia rządu budzą moje wątpliwości z jeszcze jednego powodu. Słyszymy, że Polska bardzo dobrze poradziła sobie z kryzysem wywołanym pandemią, a inne kraje bardzo źle. Czy w takim razie nasz sukces nie powinien mieć odzwierciedlenia we wzroście poziomu zamożności Polaków w stosunku do innych krajów UE? Skoro inni zbiednieli bardzo, a my mniej, to dystans do reszty Europy powinien się zmniejszyć. Tymczasem w szacunkach zamożności na lata 2020 i 2021 tego nie widać.

 

Kolejny fałsz, który rzucił mi się w oczy, dotyczy liczby polskich emigrantów. „Dzięki dobrej sytuacji na rynku pracy, Polacy od 2017 r. wracają z emigracji”, czytamy. Czy to prawda?

 

Po roku 2015, kiedy PiS przejęło władzę, ogólna liczba emigrantów wyraźnie wzrosła z 2,397 miliona do 2,54 miliona w roku 2017. Od tego czasu faktycznie spadła, ale wynosi 2,415 miliona (dane za rok 2019), czyli wciąż więcej niż wtedy, kiedy rząd PO-PSL kończył urzędowanie!

 

Drugie pytanie dotyczy przyczyn tego niedawnego spadku. Czy ludzie naprawdę wracają dzięki polityce PiS? Wątpliwe. Prędzej z powodu brexitu. Okazuje się bowiem, że liczba polskich emigrantów maleje niemal wyłącznie w Wielkiej Brytanii. W innych popularnych krajach emigracji – Niemczech, Holandii czy Irlandii utrzymuje się na stałym poziomie, a w Niemczech nawet wzrosła – z 655 tys. w roku 2015 do 704 tys. w 2019! Przecież gdyby faktycznie w Polsce żyło się tak dobrze, to dostrzegliby to nie tylko Polacy na Wyspach, ale także w krajach Unii Europejskiej.

 

Czy takich przekłamań jest więcej? Nie jestem w stanie sprawdzić każdej podanej liczby. Ale zalecam wyborcom dużą ostrożność.

 

Po drugie: groźne ogólniki

 

Liczba obietnic zawartych w „Polskim Ładzie” przyprawia o zawrót głowy. Samych sekcji jest 10, a w każdej z nich znajdziemy po kilka lub kilkanaście propozycji, z których żadna nie ma więcej niż kilka zdań. Nie wierzą Państwo?

 

„Wdrożymy dodatkowe wsparcie z Funduszu Niskoemisyjnego Transportu – dopłaty do autobusów i samochodów elektrycznych i wodorowych oraz infrastruktury ładowania i tankowania oraz wsparcie dla rozwoju polskiego przemysłu samochodów elektrycznych”.

 

To jedna obietnic umieszczona pod hasłem „Transport niskoemisyjny”. W całości. Nierzadko czytamy, że powstaną „setki” (np. żłobków) albo nawet tysiące (bezpiecznych przejść dla pieszych), tylko nie wiadomo gdzie, kiedy i jakim kosztem.

 

Ten programowy brak konkretu może wywoływać zniecierpliwienie, a niekiedy jest po prostu groźny.  Oto z hasła „Skuteczne odzyskiwanie mienia od przestępców” dowiadujemy się, że „skuteczna walka z poważną przestępczością wymaga stosowania radykalnych środków działania”. Dlatego PiS chce wprowadzić „możliwość konfiskowania wykorzystanego do przestępstw mienia, które należy do osób trzecich”. I to koniec.

 

W tej formie z zapisu wynika, że jeśli niewinny człowiek użyczy swojego mienia (np. samochodu) komuś, kto później skorzysta z pożyczki do popełnienia przestępstwa, to pożyczający może się pożegnać z majątkiem. O podobnych pomysłach czytałem kilka miesięcy temu. Już wówczas pojawiały się pytania, czy te przepisy są w ogóle zgodne z Konstytucją i czy – w związku z upolitycznieniem prokuratury i części sędziów – nie będą wykorzystywane przez Ziobrę do walki politycznej.

 

Co się zmieniło od tego czasu i gdzie można poznać szczegóły planów rządu? Z „Polskiego Ładu” obywatel się tego nie dowie.

 

Po trzecie: po co to wszystko?

 

Autorzy „Polskiego Ładu” przekonują, że dzięki ich programowi Polska dokona „skoku rozwojowego”. Mam wątpliwości. Ekonomista, prof. Witold Orłowski, mówił w radiu TOK FM, że pomysły PiS-u to nie jest plan na szybszy rozwój polskiej gospodarki lub jej modernizacji. To plan redystrybucji środków od jednych do drugich. Zgadzam się. I sądzę, że to błąd, bo środki, jakie otrzymamy z UE powinny służyć właśnie rozwojowi – powiększaniu tortu, który mamy do podzielenia. Czy to znaczy, że mają je dostać tylko wybrani? Oczywiście, że nie.

Ale powinniśmy włożyć je w te obszary, na których wszyscy skorzystamy. Powinniśmy inwestować w lepsze szkoły publiczne, w badania naukowe, w nowoczesne szkolnictwo wyższe (nie biblistykę spod znaku Czarnka), we współpracę uczelni z biznesem, w prawdziwą reformę polskiej energetyki, bo ta obecna będzie coraz bardziej zawodna.

 

Takie rozwiązania przynoszą konkretne pożytki, choćby w postaci wyrównywania szans tych dzieci, których nie stać na prywatne szkoły czy korepetycje. Albo w postaci budowania bardziej innowacyjnej gospodarki. Albo czystszego powietrza i niższych rachunków za prąd, a tym samym niższych kosztów produkcji. Wśród dziesiątek propozycji „Polskiego Ładu” znajdą się i takie, które jakoś dotykają tych obszarów. Ale ich ogólnikowość i bałagan w tym dokumencie nie dają nadziei na skuteczną realizację. Tak jak nie zrealizowano większości zapowiedzi z „Planu Morawieckiego”.

 

Gdzie szukać na to pieniędzy? Podatki to wcale nie jedyny instrument. Inny to „odgruzowanie” spółek Skarbu Państwa dziś obsiadłych przez partyjnych nominatów. Zamiast korzystać z tych firm jak z partyjnego funduszu wyborczego, można by sprofesjonalizować zarządzanie, a dochody płynące z dywidendy wykorzystać chociażby na wsparcie usług publicznych. Albo większość z nich po prostu sprzedać, z uzyskanych pieniędzy tworząc np. fundusz finansujący inwestycje edukacyjne i zdrowotne.

 

Zgadzam się, że do priorytetów należą też inwestycje w ochronę zdrowia. Ale czy wśród czytających jest choć jedna osoba, która wierzy, że gdy PiS odbierze samozatrudnionym możliwość odliczania składki zdrowotnej od podatku, to ochrona zdrowia tak się poprawi, że nie będzie trzeba chodzić prywatnie do lekarza? Jeśli ktoś wierzy, to zapewne jest w mniejszości, bo – jak już nie raz pisałem – zaufanie do instytucji państwa za czasów PiS spada dramatycznie. „Polski Ład” ze swoimi ogólnikami i przekłamaniami sytuacji nie poprawi. Przypominam też, że skokowy wzrost nakładów na ochronę zdrowia PiS już raz obiecało. Lekarzom rezydentom. Kilka lat temu.

Share this...
Share on Facebook
Facebook
Tweet about this on Twitter
Twitter