W 2014 roku podczas protestów na Majdanie przeciwko skorumpowanej władzy Ukraińcy ginęli za swój kraj i za swoje miejsce w Europie.
Dziś giną za swój kraj, za swoje, ale i nasze miejsce w Europie.
Naiwnością jest sądzić, że jeśli Putinowi uda się pokonać Ukrainę, na tym się zatrzyma.
Prezydent Rosji wywołał wojnę na pełną skalę, walczy nie tylko z ukraińskim wojskiem, ale i cywilami –
zrzuca bomby na miasta i wsie, szkoły, przedszkola i bloki mieszkalne.
Zmusił do ucieczki z kraju tysiące osób starszych, kobiet i dzieci.
Tym samym przekroczył granicę, zza której nie ma powrotu. Albo zostanie pokonany, albo poczuje się bezkarny.
Rosyjskie władze już zagroziły Finlandii i Szwecji, kiedy te państwa zaczęły rozważać wstąpienie do NATO.
Groźby pod adresem Polski, Litwy, Łotwy i Estonii padały wielokrotnie.
Przed kilku laty odbyły się rosyjsko-białoruskie ćwiczenia wojskowe, w których symulowano zrzucenie bomby atomowej na Warszawę.
Atakowana przez Putina Ukraina potrzebuje wsparcia przyjaciół.
Powinniśmy udzielać Ukraińcom pomocy humanitarnej, ale też militarnej, wysyłając broń, sprzęt, dane wywiadowcze.
Nie tylko dlatego że tego wymaga przyzwoitość, ale dlatego że Ukraińcy walczą także o nasze bezpieczeństwo.
Wywołana przez Rosję wojna pokazuje też, jak wiele znaczy współpraca państw Zachodu.
Unia Europejska powstała na zgliszczach II wojny światowej po to, by do wojny już nigdy nie doszło.
Ale kiedy wojna wybuchła, okazuje się sprawnym narzędziem do obrony.
Nawet największe sankcje nałożone na Rosję przez Polskę nie miałyby takiej siły rażenia, jak sankcje nałożone przez wszystkie kraje UE.
Nawet najhojniejsza pomoc militarna i gospodarcza ze strony Polski byłaby tylko ułamkiem tego, co przekaże Ukrainie cała Unia.
Kraje naszego regionu nie rzucą rosyjskich banków na kolana – Unia działająca wspólnie, już tak.
W 2011 roku jako minister spraw zagranicznych w Berlinie wzywałem Niemcy do działania na rzecz wspólnej Europy.
Mówiłem, że bardziej niż niemieckich czołgów boję się niemieckiej bezczynności.
Potrzeba było dekady i wojny w Europie, by Niemcy wzięli sobie ten przekaz do serca.
Politycy PiS wówczas zarzucali mi zdradę. Dziś wzywają Niemcy do tego samego.
Jeszcze niedawno mówili, że Unia powinna być luźną organizacją państw, tylko strefą wolnego handlu.
Dzisiaj wzywają do europejskiej solidarności.
Wczoraj planowali referendum w sprawie Polexitu, dziś cieszą się, że są w UE.
Dziś mają rację, ale nie mamy gwarancji, że jutro nie wrócą do błędów z wczoraj.
Strefa wolnego handlu nie kupuje wspólnie broni dla zaatakowanego sąsiada,
strefa wolnego handlu nie przeznacza 1,5 miliarda euro na pomoc gospodarczą dla kraju w potrzebie,
strefa wolnego handlu nie ma wspólnej polityki obronnej, zagranicznej i energetycznej.
Tymczasem agresja Putina pokazuje, że właśnie tego potrzebujemy.
Potrzebujemy Europy zjednoczonej i silnej. Walka Ukraińców toczy się także o taką Europę.