CZCIONKA
KONTRAST

Pożegnanie z Fideszem

Share this...
Share on Facebook
Facebook
Tweet about this on Twitter
Twitter

Felieton nr 6

Szanowni Państwo!

 

„Nigdy nie pozwól, żeby poważny kryzys się zmarnował”. Autorstwo tych słów przypisywano rozmaitym politykom. Niezależnie od autora, dobrze oddaje jednak istotę rzeczy. Kryzys to zawsze dobra okazja do wprowadzenia zmian, na jakie, w normalnych warunkach, nie byłoby szans lub wymagałyby nie lada wysiłku. Niestety, często są to zmiany na gorsze.

 

Także dziś najłatwiej wykorzystać strach ludzi, wywołany wirusem i nadciągającym kryzysem, do poszerzenia władzy. Dlatego z okazji, jaką stworzyła epidemia, chętnie korzystają różnego rodzaju autokraci, skoncentrowani tylko na jednym – wyszarpnięciu dla siebie nowych przywilejów.

Widzimy to w Polsce, gdzie  w kolejnych pakietach „tarczy antykryzysowej” PiS zaszywa przepisy niemające nic wspólnego ani z epidemią, ani z gospodarką, za to korzystne dla partii rządzącej.

 

Próba wprowadzenia głosowania korespondencyjnego, zamiast zgodnego z prawem przesunięcia wyborów; przyznanie premierowi prawa do usuwania członków Rady Dialogu Społecznego; przyznanie premierowi prawa do wyznaczania dnia wolnego po to, żeby wybory nie musiały się odbywać w niedzielę. Te wszystkie decyzje nie mają na celu dobra obywateli. Mają na celu dobro partii.

 

Nie od dziś wiemy jednak, że PiS nie jest w swoich pomysłach oryginalne. A Jarosław Kaczyński – który już wiele lat temu obiecał Polakom Budapeszt w Warszawie – inspirację czerpie z działań Viktora Orbána. Ten z kolei wykorzystał epidemię wirusa do przekształcenia Węgier w państwo ewidentnie autorytarne.

 

30 marca węgierski parlament, zdominowany przez Fidesz, de facto zdecydował o… swojej likwidacji. Tego dnia Orbán otrzymał prawo rządzenia za pomocą dekretów, bez żadnej zewnętrznej kontroli i bez ograniczeń czasowych. W ramach tego samego pakietu ustaw wprowadzono przepisy przewidujące karę do 5 lat więzienia za rozprzestrzenianie „fałszywych informacji” na temat koronawirusa. Kto będzie decydował czy informacja jest fałszywa mogą się Państwo domyślać.

 

Wszystko robi się, oczywiście, w imię skutecznej walki z epidemią. Władza musi przecież reagować szybko, aby być skuteczna. A fałszywe informacje na temat liczby zakażonych czy metod leczenia, mogłyby mieć katastrofalne skutki. Trzeba więc z nimi walczyć.

 

Zgoda, tylko te wszystkie cele, dobry polityk jest w stanie realizować z poszanowaniem zasad demokratycznych. Dobrych przykładów nie brakuje. Szwecja, Dania, Niemcy czy Austria i wiele innych państw demokratycznych radzi sobie z epidemią znacznie lepiej niż autorytarna Rosja czy Iran.

 

Orbánowi nowe prawa nie są więc potrzebne do ochrony obywateli, ale do ochrony siebie i partyjnych kolegów. Dotychczas, nowe uprawnienia premier Węgier wykorzystał, przede wszystkim, do utrudniania życia opozycji. Wstrzymał finansowanie partii politycznych od czerwca do końca roku (rządzący Fidesz ma tyle źródeł dochodów ze strony państwa, że nie musi się tym martwić); odebrał dochody podatkowe miastom zarządzonym przez politycznych przeciwników i przekazał je tam, gdzie rządzą jego ludzie; wreszcie na 10 lat utajnił informacje na temat remontu linii kolejowej Budapeszt-Belgrad, wartej ponad 2 miliardy euro i finansowanej we współpracy z Chinami. Przy okazji zajął się tak ważną, z punktu widzenia walki z epidemią, sprawą jak… zakaz zmiany płci.

 

Wszystko to skłoniło partie z całej Europy, które w Parlamencie Europejskim należą do Europejskiej Partii Ludowej (EPL), do napisania apelu o usunięcie Fideszu z szeregów ugrupowania. Pod listem – obok liderów 13 innych partii – podpisał się także Borys Budka.

 

O usunięciu Fideszu mówił też niedawno Donald Tusk, przewodniczący EPL. W wywiadzie dla „Der Spiegel” zwracał uwagę, że zmiany wprowadzane na Węgrzech „nie mają nic wspólnego z duchem demokracji”. A Orbán stawia swoich obywateli przed fałszywym wyborem – albo bezpieczeństwo, albo wolność. Dlaczego polityk, który zaczynał karierę polityczną jako młody, odważny i bezkompromisowy antykomunista dziś sam chce wprowadzać w swoim kraju reżim autorytarny? Zdaniem Tuska odpowiedź jest prosta: został „skorumpowany przez władzę”.

 

Nie znam motywacji premiera Węgier. Ale wiem, że to, co robi, nie ma nic wspólnego z demokracją, liberalizmem i konserwatyzmem, czyli ideałami, które kiedyś były mu bliskie. Nie mieści się też w wartościach, jakich zobowiązaliśmy się przestrzegać wstępując do Unii Europejskiej. Napisałem o tym w liście do Tamása Deutscha, przewodniczącego węgierskiej delegacji w Parlamencie Europejskim.

 

Poinformowałem go, że „zamykanie uniwersytetów, nakładanie kagańca prasie, tworzenie kapitalizmu kolesiów oraz szczucie na cudzoziemców i Unię Europejską nie dają się pogodzić z członkostwem w Europejskiej Partii Ludowej”. Przypomniałem też panu Deutschowi mądre słowa byłego ministra spraw zagranicznych Władysława Bartoszewskiego: „Kiedy nie wiesz jak się zachować, zachowaj się przyzwoicie”.

 

Obecnie Fidesz jest zawieszony w EPP – nie uczestniczy w spotkaniach liderów poszczególnych partii członkowskich – ale jak dotychczas nie udało się uzyskać dostatecznej liczby głosów do jego usunięcia. Część członków EPP wciąż sądzi, że lepiej mieć Fidesz w swoim obozie, bo wówczas można mieć na Orbána jakiś wpływ.

 

Po pierwsze, to nieprawda. Przez ostatnie lata premier Węgier, owszem, niekiedy wycofywał się z antydemokratycznych decyzji, ale na moment nie zrezygnował z umacniania swojej pozycji i niszczenia opozycji. Dziś jego władza jest praktycznie nieograniczona. I to jest miara nieskuteczności naszej dotychczasowej polityki wobec Węgier.

 

Po drugie, utrzymując Fidesz w swoich szeregach, EPP nie tylko nic nie zyskuje, ale ryzykuje utratą wiarygodności na innych polach. Wezwania liderów partii do poszanowania demokracji w Polsce czy innych krajach, gdzie naruszane są wolności obywatelskie, nie będą traktowane z należytą uwagą, jeśli w naszych szeregach wciąż będziemy mieli Fidesz Viktora Orbána.

 

Ja już się z Fideszem pożegnałem. Mam nadzieję, że Europejska Partia Ludowa zrobi to samo.

Share this...
Share on Facebook
Facebook
Tweet about this on Twitter
Twitter