CZCIONKA
KONTRAST

W obronie protestów

Share this...
Share on Facebook
Facebook
Tweet about this on Twitter
Twitter

Felieton 53

 Szanowni Państwo!

 

Jesteśmy w środku pandemii, liczba zakażeń szybko rośnie, a liczba wolnych miejsc w szpitalach równie szybko spada. Wielu z nas boi się o bliskich, o pracę, o zarobki, o jakość edukacji oraz przyszłość swoich dzieci. I w takich warunkach, w obliczu największego od lat niebezpieczeństwa zdrowotnego i gospodarczego, przed jakim stoimy, Jarosław Kaczyński decyduje się na zmianę prawa, która zmusza ludzi do wyjścia na ulice.

 

Wybór, przed jakim stoją uczestnicy protestów, to wybór tragiczny. Z jednej strony – strach przed zarażeniem. Ryzykujemy trwałym uszczerbkiem na zdrowiu, a może i życiem swoim lub swoich najbliższych. Z drugiej jednak strony jest chęć wyrażenia sprzeciwu wobec łamania podstawowej reguły liberalnej demokracji. Reguły, zgodnie z którą zwycięzcy wyborów nie mogą mieć nad obywatelami pełnej władzy.

 

To nie jest tekst za aborcją. To jest tekst przeciwko. Przeciwko temu, by fundamentalistyczna prawicowa mniejszość, której boją się rządzący, narzucała swoje poglądy całemu społeczeństwu. Jesteśmy różni, mamy na wiele spraw odmienne poglądy i jeśli mamy żyć w jednym kraju, musimy to zróżnicowanie szanować. Jak? Dając ludziom wolność wyboru w tych obszarach, gdzie ścierają się fundamentalne wartości.

 

W przeciwnym razie przestaniemy być demokracją, a staniemy się demokratycznie wybieraną dyktaturą. Bo naiwnością jest przekonanie, że radykałowie raz ośmieleni ustępstwami, nie zrobią kolejnego kroku. Kaja Godek, która od dawna lobbowała za zaostrzeniem przepisów, upojona niedawnym sukcesem, już chce zniesienia prawa do przerwania ciąży powstałej w wyniku gwałtu. „Ufam, że ten przepis też zostanie zniesiony, dlatego że jesteśmy za pełną ochroną życia”, mówiła w Radiu ZET.

 

I, co gorsza, być może będzie miała do tego solidną podstawę. „Jedną z najdonioślejszych kwestii tego wyroku [Trybunału Konstytucyjnego] jest uznanie niestopniowalności prawnej ochrony życia. To siłą rzeczy zmusza do refleksji na temat innej ustawowej przesłanki niekaralności aborcji, którą nazywa się przesłanką prawną: gdy zachodzi podejrzenie, że ciąża powstała w wyniku czynu zabronionego”, mówił w „Dzienniku Gazecie Prawnej” konstytucjonalista i sędzia TK w stanie spoczynku profesor Marek Zubik.

 

Innymi słowy, jeśli Trybunał faktycznie uznał, że płód od samego poczęcia ma mieć identyczne prawa jak osoby już urodzone, to wówczas jedyną przesłanką, która mogłaby pozwalać na przerwanie ciąży, będzie bezpośrednie zagrożenia życia matki. Nie zdrowia, ale właśnie życia. Profesor Zubik nie popiera tej decyzji TK. Pokazuje jedynie, że otwiera ona drogę do dalszego zaostrzania prawa. A na to nie ma zgody w polskim społeczeństwie.

 

Portal Onet przeanalizował sondaże badające na przestrzeni lat stosunek do przepisów regulujących dostęp do aborcji. Wnioski nie pozostawiają żadnych wątpliwości – zwykle większość badanych opowiadała się za utrzymaniem obowiązujących regulacji. Na drugim miejscu była grupa osób, które chciałyby przepisy zliberalizować, a dopiero na trzecim, znacznie mniejsza, grupa tych, którzy chcieliby ich zaostrzenia.

 

„Od września 2016 roku do kwietnia 2018 roku Ipsos przeprowadził dla OKO.press kilka takich badań”, pisze dziennikarz Onetu, Mateusz Baczyński. „Najczęściej ankietowani opowiadali się w większości za pozostawieniem ustawy w takim kształcie, w jakim jest obecnie. Zwykle było to ponad 40 procent badanych. Trzydzieści kilka procent było nawet za złagodzeniem obecnej ustawy. Osoby popierające zaostrzenie ustawy były w zdecydowanej mniejszości. Zwykle od ośmiu do maksymalnie piętnastu procent ankietowanych”.

 

Z kolei Centrum Badania Opinii Społecznej od 1992 do 2016 roku pytało Polaków o ten konkretny przepis, który tak zwany Trybunał Konstytucyjny uznał za niezgodny z konstytucją. Pytanie brzmiało: „Czy aborcja powinna być dopuszczona przez prawo, gdy wiadomo, że dziecko urodzi się upośledzone?”. Okazuje się, że za każdym razem większość ankietowanych uważała, że w takim wypadku należy pozwolić na przerwanie ciąży. Odsetek pozytywnych odpowiedzi wahał się do 53 do 71 procent.

 

Tymczasem na portalu tygodnika „Polityka” czytam, że przedstawiciele polskich władz tego samego dnia, kiedy Trybunał ogłaszał swoją decyzję „po cichu podpisali międzynarodową deklarację antyaborcyjną”. Wśród sygnatariuszy znaleźli się przedstawiciele administracji prezydenta Donalda Trumpa, jednak z krajów Unii Europejskiej obok Polski swoje poparcie wyraziły władze jeszcze tylko jednego kraju. Jakiego…? Zgadli Państwo…Węgier. Sama deklaracja zawiera mieszankę wyrwanych z kontekstu postulatów. Niekiedy są one słuszne – jak na przykład ogólnikowe wezwanie do zapewniania dostępu do dobrej edukacji czy równego traktowania kobiet i mężczyzn.

 

Ale jednym z głównych celów tego krótkiego dokumentu jest podkreślenie, że opieka zdrowotna nie powinna obejmować prawa do aborcji. A organizacje międzynarodowe nie mogą wywierać jakiejkolwiek presji na rządy poszczególnych krajów w kwestii finansowania czy stwarzania możliwości przerwania ciąży.

 

Tak oto, pogląd zdecydowanej mniejszości Polaków, czyli de facto całkowity zakaz przerywania ciąży, zyskuje coraz większą dynamikę i ma coraz większe szanse, by stać się powszechnie obowiązującym prawem.

 

I dlatego protesty, które dziś przetaczają się przez Polskę należy popierać. Bo uczestniczące w nich kobiety i wspierający je mężczyźni bronią nie tylko prawa dostępu do kompetentnej opieki prenatalnej oraz do informacji o przebiegu ciąży. Bronią prawa nas wszystkich do życia w liberalnej demokracji, a nie dyktaturze fundamentalistycznej mniejszości.

Share this...
Share on Facebook
Facebook
Tweet about this on Twitter
Twitter