CZCIONKA
KONTRAST

Zamach na dobrobyt Polaków

Share this...
Share on Facebook
Facebook
Tweet about this on Twitter
Twitter

Felieton nr 138

Szanowni Państwo!

Jarosław Kaczyński mówił, że Polski Ład uderzy jedynie w „cwaniaków”, po czym okazało się, że on sam stracił mniej więcej 1400 złotych. Pieniądze tracą miliony obywateli i to nie tylko z powodu Polskiego Ładu. Rząd Zjednoczonej Prawicy atakuje dobrobyt Polaków na co najmniej kilku frontach.

Po pierwsze: inflacja.

Najnowsze dane GUS pokazują, że w styczniu wyniosła 9,2 proc. w ujęciu rok do roku. To najwyższy wskaźnik od ponad 20 lat. Czytam, że zgodnie ze wstępnymi wyliczeniami „ceny żywności i napojów bezalkoholowych wzrosły w styczniu o 9,4 proc. w skali roku, nośniki energii zdrożały średnio o 18,2 proc., a paliwa o 23,8 proc. w skali roku”. Dla porównania – uśredniony wzrost inflacji dla krajów należących do strefy euro także był rekordowo wysoki, ale wyniósł 5,1 procenta.

Ze wzrostem cen wiąże się kolejny problem, czyli podwyżka stóp procentowych, a co za tym idzie rat wszelkich kredytów, w tym kredytów mieszkaniowych. Nie są to małe podwyżki. „Gazeta Wyborcza” informuje, że średni kredyt to dziś około 200 tys. złotych. Dotychczasowe podwyżki stóp procentowych oznaczają, że miesięczna rata dla osób z takimi zobowiązaniami wzrośnie o blisko 300 złotych.

A przecież mówimy wyłącznie o średniej wartości kredytu. Wielu Polaków, zwłaszcza tych, którzy kupili mieszkanie w większych miastach, gdzie ceny za metr są wyższe, potrzebowało wyższych pożyczek. I takie brali, zwłaszcza w ostatnich latach. Jeśli wartość zobowiązania przekracza 300 tys. złotych, to raty już teraz wzrosły o 500-600 złotych. Podkreślam – nie mówimy o całkowitej wysokości raty, ale wyłącznie o podwyżce.

Portal Business Insider podaje, że rata popularnego kredytu na kwotę 300 tys. złotych i rozłożonego na 25 lat wynosi obecnie niemal 1,9 tys. złotych. Jak tłumaczył cytowany przez portal analityk „przed podwyżkami stóp procentowych, czyli na początku października 2021 r., było to 1 tys. 399 złotych”. Wielu kredytobiorców straciło więc z domowych budżetów 500 złotych miesięcznie. 500 minus.

A to dopiero początek. Jeśli– jak zapowiadał prezes NBP Adam Glapiński – stopy procentowe nadal będą rosnąć, wyższe też będą raty wszystkich kredytów.

 

Po drugie: Polski Ład.

Premier Morawiecki przekonuje, że na programie straci 1,5 miliona, a zyska – uwaga! – „blisko 18 milionów” podatników. Najwyraźniej Polacy oceniają tę reformę inaczej. W sondażu dla Dziennika Gazety Prawnej i RMF FM aż 43 procent ankietowanych powiedziało, że na wprowadzonych przez rząd zmianach straciło, a 40 procent uważa, że są one dla nich neutralne. „W sumie niezadowolonych jest dwa razy więcej niż tych, którzy uważają, że skorzystali”, czytamy w podsumowaniu.

Poza tym, ciśnie się na usta pytanie: jeśli program okazał się tak spektakularnym sukcesem, to dlaczego stanowisko stracili już minister i wiceminister finansów?!

Morawiecki zapowiadał również, że na Polskim Ładzie nie straci nikt kto zarabia poniżej 12 800 złotych brutto. Dziś okazuje się, że i ta obietnica nie jest prawdziwa, bo dotyczy jedynie osób zatrudnionych na etacie, nie na umowach-zleceniach. Były szef rządowego Centrum Analiz Strategicznych, Waldemar Paruch, stwierdził w jednym z wywiadów, że autorzy Polskiego Ładu prawdopodobnie nie przewidzieli, że takie grupy podatników „w ogóle istnieją”! Rząd w pośpiechu łata swój sztandarowy program, ale wciąż słyszymy o nauczycielach czy pielęgniarkach otrzymujących wynagrodzenia niższe o nawet kilkaset złotych. Pytany, czy problem z umowami-zleceniami da się naprawić, Morawiecki udzielił w tygodniku „Sieci” kuriozalnej odpowiedzi. Oto próbka jego wodolejstwa:

„Tu dotykamy problemu pewnej umowy społecznej, że dążymy do tego, by praca opierała się na stabilnych, odpowiedzialnych zasadach uczciwej gry obu stron. Tego w większości chcą Polacy, to Polakom obiecaliśmy, mówiliśmy zawsze uczciwie. To jest bodziec, który w tym kierunku powinien przesuwać zatrudnienie. Nie można nagle zmieniać zdania tak jak pan Trzaskowski, który najpierw przed sylwestrem martwi się o hałas wywołany fajerwerkami i cierpiące z tego powodu zwierzęta, mówi, by ich nie puszczać, a miesiąc później puszcza fajerwerki jak gdyby nigdy nic z panem Jerzym Owsiakiem”.

Tak, to dosłowny cytat. Przypomina słynną odpowiedź Morawieckiego na pytanie o cenę chleba, kiedy przez kilka minut mówił i mówił, ale ceny podać nie potrafił. Teraz pytany o to, jakie podatki zapłacimy premier opowiada o fajerwerkach, Trzaskowskim i Owsiaku.

 

Po trzecie: pieniądze z Unii Europejskiej.

Z powodu zamachu PiS-u na praworządność już straciliśmy dostęp do zaliczki na realizację Krajowego Planu Odbudowy. Kolejne miliardy euro przeznaczone dla Polski w ramach europejskiego funduszu odbudowy – na ratowanie gospodarki po pandemii – i w ramach unijnego budżetu na lata 2021-2027 także mogą zostać wstrzymane. Trybunał Sprawiedliwości UE właśnie odrzucił protesty Polski i Węgier wobec mechanizmu „pieniądze za praworządność”.

Jeszcze w maju rząd chwalił się, że z Brukseli trafi do nas 770 miliardów złotych. Obecnie część polityków obozu władzy chce, aby te pieniądze przepadły. „Będziemy musieli podjąć jakąś decyzję, ewentualnie nawet o wycofaniu się z europejskiego planu odbudowy”, mówił niedawno europoseł Adam Bielan. Nie wiem, w jaki sposób Bielan chciałby się wycofać z programu, na który zgodził się polski premier i który zatwierdził – między innymi głosami PiS! – polski Sejm. No chyba że „wycofanie się” będzie polegać na tym, że miliardów euro korzystnych pożyczek i bezzwrotnych dotacji po prostu nie weźmiemy. Doprawdy, znakomity pomysł.

A przecież do rachunku strat doliczyć jeszcze trzeba setki milionów złotych kar naliczanych Polsce za spór z Czechami o kopalnię Turów i utrzymywanie Izby Dyscyplinarnej, której likwidację Morawiecki i Kaczyński już dawno zapowiadali! Szkoda, że Kaczyński nie płaci tych kar ze swojej emerytury. Może wówczas by się czegoś nauczył.

Jesteśmy w sytuacji, w której wszystkie zastrzyki finansowe, jakie w ostatnim czasie obiecywał rząd PiS, są zagrożone, tylko dlatego że Kaczyński i Ziobro chcą wziąć pod but kilkunastu sędziów po to, by kontrolować kto orzeka w sprawach o zabarwieniu politycznym. Dla nich to świętość, z której nie można zrezygnować i która warta jest każdych pieniędzy – nawet miliardów złotych. Ja tak nie uważam.

Sprawa nie jest wesoła. Jeśli do groźby wstrzymania środków europejskich dodamy wysoką inflację – ja za ogrzewanie domu płacę dwa razy tyle, co w zeszłym roku – dramatycznie podwyższone raty kredytów i chaos podatkowy wywołany przez Polski Ład, to polityka PiS jawi się jako ofensywa przeciwko nie tylko zamożności, ale nawet wypłacalności polskich rodzin!

Donald Tusk ma rację – tak nie postępują patrioci. Tak postępują idioci. Albo potykający się o własne nogi fanatycy.

Share this...
Share on Facebook
Facebook
Tweet about this on Twitter
Twitter