CZCIONKA
KONTRAST

Gdzie patrzeć, czyli co nas czeka w 2021 roku?

Share this...
Share on Facebook
Facebook
Tweet about this on Twitter
Twitter

Felieton nr 75

Szanowni Państwo!

 

Wiele osób wchodzi w rok 2021 z nadzieją na powrót spokoju, przewidywalności i szeroko rozumianej normalności. Z jednej strony życzę sobie, by tak było. Z drugiej –  nie mam złudzeń, że w ciągu najbliższych 12 miesięcy nie zabraknie wydarzeń, które mogą poważnie wpłynąć na losy Polski, Europy i świata.

 

  1. Pandemia

Nie jestem epidemiologiem, więc w swoich ocenach bazuję na wiedzy innych. Wiem, że na zaszczepienie wszystkich mieszkańców globu nie ma w najbliższym czasie szans. A zatem pewne jest, że i w 2021 roku wciąż będzie nam towarzyszyła przynajmniej część obostrzeń związanych z pandemią – noszenie maseczek, utrzymywanie dystansu społecznego, pewne ograniczenia dla wybranych branż i biznesów (jak choćby imprezy masowe).

Nie możemy też całkowicie wykluczyć, że jakaś mutacja wirusa lub inny kryzys zdrowotny, znów nie wywrócą naszego życia do góry nogami. Miejmy jednak nadzieję, że do tego nie dojdzie, a zmęczona pandemią ochrona zdrowia, obywatele i gospodarki, będą mogły złapać oddech.

Pewnym optymizmem napawa fakt, że w najbliższym czasie na rynku pojawią się szczepionki od kolejnych producentów. Coraz tańsze, a przez to bardziej dostępne, staną się też testy antygenowe. Tygodnik „The Economist” przewiduje, że ich ceny mogą spaść z obecnych 5 dolarów do dolara. Nie są one tak dokładne, jak testy laboratoryjne, ale ich rozprzestrzenienie z pewnością pomoże w kontroli wirusa.

Koniec pandemii nie nastąpi więc z dnia na dzień, ale może być znacznie lepiej.

 

  1. Stany Zjednoczone

Ze zmianą na stanowisku prezydenta wiele osób – ja także – wiąże nadzieje na lepszą i bardziej przewidywalną politykę Waszyngtonu. Joe Biden jest doświadczonym politykiem, a członkowie nowej administracji to zwolennicy aktywnej roli Stanów Zjednoczonych w świecie. Sam Biden zapowiadał zresztą, że, wraz z jego prezydenturą, „Ameryka wróciła”. Nie spodziewajmy się jednak szybkiego rozwiązania wszystkich problemów.

Podziały w amerykańskim społeczeństwie nie tylko nie znikną w ciągu 12 miesięcy, ale mogą się pogłębić. Zwłaszcza, jeśli Partia Republikańska (pisałem o tym w ostatnim tekście) da się raz jeszcze porwać Donaldowi Trumpowi lub komuś, kto zechce pójść w jego ślady. Dziś – na skutek kłamstw rozpowszechnianych przez Trumpa – dziesiątki milionów Amerykanów nie uznają Bidena za legalnie wybranego prezydenta. A atak na Kapitol pokazuje, jak zdeterminowana jest część z nich. Jeśli nastroje się nie uspokoją, bądźcie pewni, że czekają nas kolejne rozruchy.

Sukces Bidena w najbliższym czasie zależy od tempa opanowania pandemii – która dziś kosztuje życie nawet 4 tysięcy Amerykanów dziennie – i ponownego rozpędzenia gospodarki. Ma w tym pomóc pakiet pomocy o wartości prawie 2 bilionów dolarów.

Ale wyjście z obecnego kryzysu to dopiero początek. Stany Zjednoczone potrzebują inwestycji nie tylko w przestarzałą infrastrukturę – drogi, mosty, koleje, lotniska – ale również ochronę zdrowia. A także edukację, która dziś na tyle różnicuje szanse Amerykanów, że część analityków zaczyna nazywać USA „dziedziczną merytokracją”. Chodzi o to, że stanowiska wymagające najlepszego wykształcenia zajmują potomkowie tych, którzy zajmowali je wcześniej. A przecież Ameryka jest zbudowana na obietnicy awansu „od pucybuta do milionera”. Okazuje się, że coraz mniej ma ona wspólnego z rzeczywistością.

 

  1. Niemcy

Chyba najbardziej oczekiwana zmiana polityczna w Europie czeka nas 26 września. Tego dnia odbędą się wybory do niemieckiego Bundestagu, w których – po raz pierwszy od 16 lat – o stanowisko kanclerza nie powalczy Angela Merkel.

Wcześniej jednak, a dokładnie dzisiaj, poznaliśmy nazwisko nowego lidera CDU, czyli partii, której Merkel przewodniczyła w latach 2000-2018. Zwyciężył kandydat najbardziej zbliżony do obecnej kanclerz, Armin Laschet. Nie znaczy to jednak, że zostanie on kandydatem na kanclerza, a nawet gdyby został, że wygra wybory i będzie cieszył się taką estymą, jak poprzedniczka.

Nie jest też wykluczone, że zamiast CDU/CSU, nowy rząd po wrześniowych wyborach spróbują sformować partie lewicowe – SPD, Zieloni i skrajna Die Linke. Nie byłoby to dobre rozwiązanie dla Polski – niezależnie od tego, kto będzie sprawował władzę w Warszawie. Obawiam się, że taka koalicja okazałaby się zbyt wyrozumiała wobec Rosji, a także niechętna do zwiększania zdolności obronnych Europy, które – mimo pandemii – powinny być jednym z priorytetów.

Znacznie lepszym rozwiązaniem byłaby koalicja „czarno-zielona”, czyli złożona właśnie z CDU/CSU i Partii Zielonych. Przy tym układzie, Zjednoczona Prawica może się spodziewać, że presja na przestrzegania zasad praworządności zamiast słabnąć, wzrośnie.

Interesujące jest też to, że taki rząd w Niemczech, najpewniej doprowadzi do zaostrzenia polityki wobec Chin. Zieloni zwracają uwagę przede wszystkim na łamanie przez Pekin praw człowieka, a w CDU/CSU – o czym pisał m.in. „Financial Times” – narasta strach przed chińskimi ambicjami i nadmiernym uzależnieniem niemieckich firm (zwłaszcza producentów aut) od chińskiego rynku.

 

  1. Chiny

Ułożenie relacji z Pekinem będzie jednym z najważniejszych czynników kształtujących europejską i amerykańską politykę w najbliższych latach. W komunikacie Komisji Europejskiej, jeszcze w marcu 2019 roku napisano, że Chiny – w zależności od dziedziny – mogą być dla UE partnerem, ale też konkurentem gospodarczym „dążącym do osiągnięcia wiodącej pozycji w dziedzinie technologii” oraz „rywalem systemowym, który promuje alternatywne modele sprawowania rządów”. Dziś wydaje się, że rywalizacja będzie coraz bardziej dominować nad współpracą.

Chińskie władze nie ukrywają już swoich globalnych ambicji i nie będą się ich wstydzić, zwłaszcza w obecnym roku, kiedy przypada setna rocznica powstania Chińskiej Partii Komunistycznej. Plany władz w Pekinie są śmiałe – w ramach strategii Made in China 2025 chcą, aby Chiny z „fabryki świata” stały się liderem zaawansowanych technologii, między innymi, w robotyce, sztucznej inteligencji i „zielonych” technologiach.

Obok kwestii gospodarczych w relacjach z Chinami, nie brakuje innych punktów zapalnych. Likwidowanie autonomii Hong-Kongu; kolejne doniesienia o sterylizacji kobiet ujgurskich i wykorzystywaniu pracy przymusowej tej muzułmańskiej mniejszości; zastraszanie Tajwanu, którego niepodległości Chiny nie uznają; konflikty o granice wód terytorialnych na Morzu Południowo-Chińskim; możliwe napięcia na granicy z Indiami. To tylko niektóre z nich.

Międzynarodowe badania opinii publicznych pokazały też, że pandemia wyraźnie pogorszyła wizerunek Chin w świecie – od Stanów Zjednoczonych, przez Europę, po Australię.

 

  1. Europa

Najważniejszym wyzwaniem – poza opanowaniem pandemii – będzie, oczywiście, sprawne uruchomienie środków z Funduszu Odbudowy i ponowne pobudzenie gospodarki. Możemy być pewni, że wszelkie poważne problemy na poziomie państw – związane z dystrybucją szczepionki czy przepływem pieniędzy – będą zrzucane na Unię Europejską. Być może taka retoryka przyczyni się do wzrostu nastrojów antyeuropejskich.

Z drugiej jednak strony, sondaże sugerują, że epidemia skłania obywateli UE do bliższej integracji. Po to, aby w przyszłości odpowiedź na globalne wyzwania była szybsza i lepiej skoordynowana.

Politycy nie mają zresztą innego wyjścia – ostatnie miesiące jednoznacznie pokazały, że w obliczu takiego zagrożenia jak pandemia, potrzebujemy europejskiej solidarności. To dzięki współpracy Unia wynegocjowała niższe ceny szczepionek Pfizera niż USA i dystrybuuje dawki proporcjonalnie do liczby ludności państw członkowskich. Także odbudowywanie gospodarek będzie łatwiejsze, dzięki wspólnie zaciągniętym kredytom na Fundusz Odbudowy.

Potencjalnych źródeł kryzysu jednak nie brakuje. Jednym z nich może być upadek rządu we Włoszech. Obecnie na czele sondaży stoi tam bowiem eurosceptyczna Liga Matteo Salviniego, zaś na trzecim miejscu, jeszcze bardziej wychyleni na prawo, radykalni narodowcy z partii Bracia Włosi.

 

 

Powyższa lista to tylko ułamek tego, co może nas czekać w 2021 roku. Z braku miejsca nie ma na niej, między innymi, nic o Rosji, gdzie we wrześniu odbędą się wybory do Dumy; o Białorusi, gdzie wciąż organizowane są protesty; o Bliskim Wschodzie, gdzie trwa wojna w Jemenie i być może czeka nas powrót do negocjacji z Iranem w sprawie powstrzymania programu atomowego tego kraju. A i to przecież nie wszystko, bo wstrząsy mogą równie dobrze przyjść z Ameryki Południowej czy Afryki, na przykład w postaci nowej fali migracji.

 

Nie chcę Państwa martwić, ale jeśli ktoś liczy, że rok 2021 będzie czasem błogiego spokoju na świecie, zapewne srogo się rozczaruje. Najbliższe 12 miesięcy po raz kolejny pokażą nam, jak ważna jest sprawna i profesjonalna służba dyplomatyczna. Taka, jaką w Polsce PiS konsekwentnie niszczy.

Share this...
Share on Facebook
Facebook
Tweet about this on Twitter
Twitter